piątek, 21 marca 2014

Rozdział 55


                                                                      ~~Ahsoka~~

 Kayla była bardzo ciekawska, a padawanka wywnioskowała to z rozmowy, ponieważ Anakin kazał Ahsoce zaopiekować się małą dziewczynką. Przez parę minut pomagał jej Fives, ale czekała go praca, więc musiał zostawić nastolatkę samą z małą. Mimo straty rodziców Kayla trzymała się bardzo dobrze, a wszystko dzięki Jedi, którzy postanowili się nią, przez chwilę opiekować.
 Tano w pewnym momencie zaczęła rozglądać się za mistrzem. Zobaczyła go z tą Twi'lekanką, która przytuliła Kaylę, gdy jej rodzice zginęli.
-Kim jest ta kobieta?-spytała szesnastolatka.
-To moja sąsiadka. Mówię na nią ciocia. Jest bardzo miła. Nie ma dzieci i się mną opiekuje niekiedy.-wytłumaczyła.-Co ze mną będzie?-spytała po chwili.
-Nie wiem, ale znając mojego Mistrza, to pewnie coś załatwia.-odpowiedziała padawanka.
-Przytulisz mnie?-spytała tym razem Ahsoki.
-Tak.-Po tych słowach dziewczyna przytuliła małą. Kayla czuła zimno skóry młodej Jedi, ale nie zwracała na to uwagi. Chciała tylko, by ktoś ją po prostu przytulił. Była samotna i czuła to w sercu. Tylko bliskości miłej osoby, której można ufać, potrzebowała. Tylko tyle. W głębi duszy, była na prawdę wdzięczna togrutance.

                                                                    ~~Padme~~

 Była już u niej Barriss i Atari, ale żadna z nich nie wyczuła drugiej osoby, a jeśli nawet, to nic nie mówiły. Młoda senator bała się tyle, że nie o siebie. O męża. Anakin Skywalker był Bohaterem Republiki i Wojny. Tylko dzięki niemu i Obi-Wanowi Republikanie wierzą w wygraną. Padme nie chciała dopuścić do tego, by ktoś odkrył kim jest ojciec. Przynajmniej w czasie wojny, ale i tak, tego nie chciała. Była szczęśliwa, ale czuła, że ta ciąża może zniszczyć życie młodemu Rycerzowi Jedi.
 Siedziała na łóżku obok pięciu sukienek, z których musiała wybrać tę jedną, w której pójdzie do senatu. Nie chciała się nigdzie ruszać z domu. Po raz kolejny, chciała aby Skywalker był przy niej. Co dzień tego chciała. Najgorsze dla niej jest to, że on nic nie wie o ciąży. Nie miała z nim kontaktu od prawie trzech miesięcy. Wie jedynie, że żyje i to ją bardzo podnosi na duchu. Teraz nie wyobrażała sobie życia bez niego. To dzięki niemu poczuła, co to jest prawdziwe życie, nawet jeżeli żyje w tajemnicy i kłamstwie, które za niedługo przestanie istnieć, wraz z pojawieniem się ich dziecka.
-Pani.-rzekła Motee stając przed nią.-Czas się przygotować.-poinformowała ją.
-Tak już. Wybacz. Zamyśliłam się.-odpowiedziała Amidala.Wstała ostrożnie i zabrała pierwszą lepszą sukienkę, którą chwyciła i podążyła do odświeżacza, skupiając się na sytuacjach w senacie.

                                                              ~~Atari~~

 Cały wolny czas spędzała z Barriss i niekiedy dwoma Adeptkami, które towarzyszyły jej mirialańskiej przyjaciółce. Nie stykała się często z dziećmi. Nie miała na to czasu. Jedyne dziewczynki, z którymi najwięcej spędziła czasu w swoim życiu to Pooja i Ryoo Naberrie. Jej dwie przyszywane siostrzenice. Zawsze była chętna by się z nimi bawić, nawet jeżeli to dla innych nastolatek jej nudne. Kochała te dwie dziewczynki i traktowała je niczym siostry. Nie miała pojęcia czy, gdyby trafiła na inne dziewczynki w ich wieku lub podchodzącym to, by tak je polubiła. O dziwo trafiła na  podobne dziewczynki, które były Adeptkami i wiedziały o jej najlepszej, togrutańskiej przyjaciółce bardzo duże i miały mniej więcej tyle lat, ile mają przyszywane siostrzenicy Atari. Katooni i Ryoo były rówieśniczkami, a Ashla była o rok młodsza od Pooji, ale wszystkie cztery, były tak bardzo kochane, że nie dałoby się ich nie lubić.
 Młoda Orgeen bardzo dużo trenowała mieczem świetlnym. Na pierwszy treningu po powrocie z wojny, czułą się jakby wracała po tych kilku latach po za świątynią. Jedynie co się zmieniło to, to, że jej treningu nie nadzorował jej Mistrz, ale Bultar Swan. Bardzo lubiła swoją Mistrzynię i jest jej wdzięczna za opiekę. Atari nie sądziła, że gdyby ktoś inny, wziął ją za padawana, to zaufałaby tej osobie tak bardzo jak właśnie Mistrzyni z Kuat. Ona bardzo dobrze znała Mistrza młodej dathomiriański, poprzez bycie padawanem Plo Koona. Dziewczyna nie kiedy się dziwiła jak to możliwe, że Ahsoka Tano nie znała jej dawniejszego Mentora. Przecież Mistrz Plo wszystko jej mówił, więc dlaczego nic nie wiedziała o jego przyjacielu? Ruszyła głową. Nie miała czasu myśleć teraz. Musiała się w tym momencie skupić na ruchach mieczami świetlnymi.
-Ej! Bo ramię nadwyrężysz! Zrobiłaś 150 powtórzeń odkąd przyszedłem.-powiedział ktoś. Nie rozpoznała głosu tego kogoś. Opuściła miecz i wyłączyła go. Jej spojrzenie padało na podłogę. Jej oczy kierowały się w stronę właściciela ni karcącego, ni rozbawionego głosu. Najpierw zobaczyła buty. Nogi w nich były skrzyżowane i ubrane w szare spodnie Jedi. Spojrzała później na tułów. Ujrzała cylinder miecza świetlnego. Rozpoznałaby go wszędzie.
-Chazer!-krzyknęła dathomiriańska i podbiegła by go przytulić. Dziewczyna zorientowała się, że nie przytula Motessa tak, jak przyjaciela.

                                                                   ~~Anisoka~~

 Po kilkunastu godzinach Skywalker i jego padawanka polecieli kanonierką na krążownik Republiki, by stamtąd złożyli raport Najwyższej Radzie Jedi i przygotowali więcej żołnierzy. W hangarze przywitał ich Admirał Yularen i Kapitan Pellaeon. Ahsoka ulotniła się jak najszybciej mogła. Chciała uniknąć kolejnej konfrontacji ze strony Kapitana. I tak już mu dużo mu powiedziała, z czego bardzo ucieszył się jej o pięć lat starszy Mistrz. Ale jeżeli znowu coś powie co jej się nie spodoba, obiecała mu, że jeszcze da Kapitanowi porządnie popalić. Jeszcze nikt ją tak nie potrafił zdenerwować jak on, więc nie chciała go widzieć na oczy i szybko poszła na mostek. Po kilku minutach przybył tam też jej Mistrz. Wybraniec wciskając odpowiedni guzik skontaktował się z Centrum Komunikacji w Świątyni.
-Mistrzu Skywalker. Dobrze widzieć Cię.-powitał go Yoda.
-Ciebie także Mistrzu.-Anakin wraz z padawanem ukłonił się przed holoobrazem wiekowego Mistrza.
-Postępy duże na Tirbin są. Dla padawana zadanie ważne mamy.-rzekł stary Mistrz.
-Dla mnie?-spytała zdziwiona Ahsoka.
-Zgadza się. Wrócisz do Świątyni i tam wytłumaczymy Ci twoje zadanie, które odbędzie się na Yavin.-odpowiedział Windu.
-Yavin?! Jeżeli chodzi o misje to potrwa to kilka tygodni, miesięcy, a może i nawet lat. Z Atari tak właśnie było.-powiedziała szesnastolatka.
-Dlatego polecisz tam z Atari, ale teraz, lecisz do domu. Tam wyjaśnimy Ci resztę. Niech Moc będzie z Wami.-pożegnał się Korun.
-I z Wami.-odpowiedział Bohater Republiki, a holoobraz dwóch najważniejszych członków Rady znikł im z oczu. Byli sami w centrum łączności. Padawanka usiadła na skrzynce.
-Dlaczego ja?-spytała.-Na Yavin wybierają wyjątkowych Jedi, a ja taka nie jestem. Moje miejsce jest na wojnie, nie na najważniejszych misjach.
-Ahsoka.-powiedział stając przed nią.-Nie wiem ile tam będziesz, ale wiem, że będę Cię tu potrzebować, lecz nie mogę zmienić decyzji Rady.
-Możesz.
-Nie, a wiesz dlaczego? Dlatego, że jak sama mówiłaś na Yavin wybierają wyjątkowych i bardzo utalentowanych Jedi, a ty właśnie do tej grupy należysz. Nie chciałem mieć padawana i nie chciałem za niego mieć Ciebie, ale z czasem zrozumiałem, że trafiła mi się lepsza padawanka od Yody. Kiedy odeszłaś powiedziałem Radzie, żeby mi nie wciskali żadnego nowego ucznia. Raz, że nie chciałem Ciebie nikim zastąpić. Dwa: nikt nie potrafi tak dobrze się przystosować do moich reguł i mnie zrozumieć oraz być właśnie taką wspaniałą Jedi jak ty. To nie Tobie powinni zazdrościć Mnie, tylko mi Ciebie.-To co powiedział do swojej uczennicy było prawdą. Zobaczył jej oczy. Były szkliste, ale nie płakała. Wstała i go przytuliła jak brata. Obojgu spotkało ich szczęście.

                                                             ~~Asajj Ventress~~

 Otworzyła oczy i nie wiedziała gdzie jest. Z porównaniem do tego co ona teraz czuła, nawet dość duży kac, by temu nie dorównał. Nie dość, że się tak źle czuła, to jeszcze tam, gdzie przebywała było bardzo ciemno. Nic nie było widać. Tylko czerń, a ona mogła tylko wysondować coś Mocą, której w tej chwili nie czuła. Jakby z niej uleciała lub jakby ktoś jej ją zabrał. Była zmęczona i obolała. Żmudnie próbowała sobie coś przypomnieć, ale nic z tego. Cierpiała. Czuła wszędzie ból. Jej powieki ponownie zaczęły się zamykać, a ona uciążliwie je powstrzymywała. Nie mogła zasnąć. Dla niej, to nie była dobra chwila na spanie. Zaczęła się podnosić, ale poczuła jakby ktoś ściskał jej mięśnie nóg. Czuła kucie w żebrach. Nie wie co jej zrobili i za co. Nie mogli jej przecież dorwać jacyś marni przemytnicy, u których coś przeskrobała. Ilu takich miała na liście? Z czterech? Tak czy siak, wszyscy byli zbyt słabi, by ją pokonać. Sama wspomniała to w rozmowie ze Skywalkerem. Nie łatwo ją zaskoczyć, skatować, a tym bardziej zabić. To musiał być, ktoś kto miał duży talent, jak na przykład Barriss Offee.
 Usłyszała jakieś głosy w tej ciemności. Nie były one wyraźne. Ledwo słyszała tylko co drugie słowo. Ten ktoś musiał być w innym pomieszczeniu albo jej się przez to wszystko też słuch pogorszył. Czuła lekkie szumienie, gdy słyszała rozmowę. Oddałaby wszystko co może, by tylko się wydostać stąd i być tym kim była, ale nie tym kimkolwiek teraz jest. Możliwe, że jest cała posiniaczona i wygląda jak tysiąc nieszczęść. Miała nadzieje, że to sen. Chciała się obudzić na podziurawionej, starej macie, która leży na przeciwko podobnej maty Ahsoki Tano, która teraz leżała pusta. Jej oczy zaczęły się powoli zamykać, a dathomirianka nie dawała rady walczyć z sennością, lecz nadal próbowała. Jej niebieskie oczy, które próbowała mieć cały czas otwarte, były bez wyrazu i szkliste niczym diamenty. W pewnym momencie już nie dała rady, a jej powieki opadły gwałtownie jak i jej ciało.
____________________________________________
Sialalalalalalalalala...*jęczy pod nosem*
Nie licząc pojawień w one-shotach, Padme nie było 14 rozdziałów czyli, 14 tygdni. Doliczcie sobie 6 o-s. Wiem, że było 7, ale dwa na święta były w jednym tygodniu, ale wracając do tematu. 14+6=20. Padme 20 tygodni, czyli nie było jej pięc miesięcy. Ostatnim razem pojawiła sie 11 listopada. Sama jestem zdziwiona moim postępami :c Ale jest teraz. Po prawie 5 miesiącach wróciła i nienormalnie rozmyśla, za co pewnie Iga urwie mi łeb >.> Dać Ci adres? Tylko powiedz kiedy przyjeżdzasz to kawę i ciastka kupię :D
Dedyk dla:
Idki- ty już wiesz za co <3 No i oczywiście Ati Ci dedykuję bo...wiesz co xD
Brato-wnuczki - za to, że mnie namawiasz do wspaniałych rzeczy <3
Igi-nie mam komu dać Padme, a to o Tobie jest, nie? >.> :*
Wiki-za pomaganie mi w budowach zdań(Tak wiem. Nadal językowych jest sporo ;>) i za odpicowanie zakładki "Bohatorowie"<3
Przemka - by rozwijała Ci się wena, pomysły itd. :D

NMBZW!

6 komentarzy:

  1. Świetne :) No szczególnie końcówka! I Chati... <3 Kocham :D Mój ukochany parring zaraz po Anidali, Dramione, Jerzie i Gruvi xD Nalu zaraz za nimi :D Boski rozdział! I PADME! W końcu xD Jak dla mnie to przewinęła się chyba przez jakiś rozdział, albo pomieszało mi się już z innymi blogami. Jak zaczynałaś Anidala była prawie w każdym rozdziale xD Nie mogę się doczekać po prostu nn! Bo jesteś świetna! I dziękuję za dedyk! Tak zmieniłaś moją Atari, że jest już w połowie twoja :D Nie ma to jak rozpoznawać człowieka po klindze miecza świetlnego xD Każda się różni, ale w uniwersum star wars sfilmowanym pan Lucas tego nie ukazał, bo wszystkie miecze były takie same :)

    NMBZT

    Idka

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opo!!!!!!!1 PAAAAAAAADMEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie no po prostu kocham twoje opa!!!!!!!!! KOcham,kocham,kocham tak jak Gwiazdka Robina a Robin Gwiazdkę! (Pozdro dla kumatych XD) czekam na następne nn. I pozwolę sobie na spamik: Ankieta u mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne :)
    Początek naprawdę uroczy: prawie jak siostrzyczki, Ahsoka robi za opiekunkę. Po prostu śliczne :) Dalej Padme w ciąży... Nie shippuje Anidali, ale to wciąż ma swój urok, gdy ona tak za nim tęskni, tak daleko są od siebie, jego może zastrzelą albo poćwiartują... Dobra, ten komentarz nie ma sensu, jestem zmęczona, piszę od rzeczy -,- Nie wiem czemu, ale gdzieś zapomniałam w między czasie, że Padme już wie o dziecku ^^'' Sorry, ale już sobie przeczytałam... I teraz Anakin jeszcze nie wie. Ciekawa jestem, jak zareaguje, jak to rozpiszesz. Pewnie się chłopaczyna przejmie, odejdzie z zakonu? Ale i tak nie mogę się doczekać takich momentów, zawsze wychodzą urocze :D
    Uwielbiam braterską Anisokę <3 Po prostu... Jeszcze to wyznanie Anakina. Zdaje mi się, ze to nie jest typ, który się zwierza, więc takie słowa mają dodatkową wartość.. Ahoska bez wątpienia należy do tych wyjątkowych.
    Lubię Asaji... I szkoda mi biedaczki. Ciekawa jestem, czy ktoś ją tam znajdzie, zemdloną i nieprzytomną... Rozdział genialny, środek po prostu, ten fragment z Anakinem i Soką, wielkie brawa, naprawdę bardzo, bardzo mi się podobał.
    A, i dziękuję serdecznie za dedykację
    :** Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaak, widzę kilka błędów gramatycznych i składniowych. Ale pomińmy ten fakt; poza tym powinno być kłucie, nie kucie. Kucie odnosi się do kucia np. podków końskich, a konia tu nie widzę. Rozdział ogólnie mi się podoba, tyle że Anisoka to raczej odniesienie do miłości między nimi, ale okej. I Anakin nie jest zbyt uczuciowy, ale to twoje opowiadanie i to ty manipulujesz jego charakterem. Cóż, podoba mi się... czekam na kolejny. I niech Moc będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu... Biedna Asajj. A co do reszty to fajnie tylko... czy tylko mnie wkurza Kayla XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba tak xD Spoko Przemo. To postać epizodyczna i już jej nie będzie ;D

      Usuń