wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 54


                                                                     ~~Anakin~~

 Przebicie się przez kolejną blokadę Separatystów, było nie lada wyzwaniem, ale jak zwykle, Republika dała sobie radę, choć wymagało to dużo czasu. Niestety większe przeszkody stanęły im na drodze na powierzchni planety. Wiele droidów ich zaatakowało, ale Republikanie nie poddawali się. Odpierali dalej, strzały blasterów. Blaszaki zakrywały przestraszonych jeńców. Jeden mężczyzna, który nie stracił wiary w Jedi i ich szanował, zaatakował jednego z automatów. Był silny, lecz dłoń go bolała od uderzenia. Wydobył z siebie cichy jęk, a droid go zastrzelił. Jego żona krzyknęła. Jej serce przeszył ból. Wystąpiła by rozwalić morderce męża, ale też niestety zginęła. Jej oczy padły na blond dziewczynkę, która wszystko widziała. Oczy małej były szkliste. Pewna twi'lenka wzięła dziewczynkę by nie patrzyła na wszystko. Przytuliła ją. Znały się, ponieważ kobieta wypowiadała jej imię.
 Anakin nie widział tego, ale czuł. Czuł ból dziewczynki. Wiedział jak to jest stracić matkę. Mimo, że to dziecko straciło oboje rodziców, to wiedział. Współczuł jej. Nikomu nigdy nie poleca tego uczucia, ale wojna jest okrutna. Trzeba zapłacić cenę, nawet tak wielką. Skywalker miał nadzieję, że poświęcenie jej rodziców nauczy ją być odważną. Tylko nie tak bardzo jak Ahsoka, bo pyskowanie do kogoś z na przykład: z rządu nie będzie zbyt dobrym pomysłem.-pomyślał z nutką rozbawienia, lecz walczył dalej. Dalej rozcinał blaszaki. Nadają się na złom. Na nic więcej. Każdy kawałek metalu, przeznaczone na te bezmyślne roboty, mógł być o wiele lepiej wykorzystany. Na polu walki tylko się marnuje, co trochę drażniło Anakina.
 Z Ahsoką najlepiej mu się walczyło zwłaszcza kiedy, robili sobie zawody. Przez jeden miesiąc kiedy jej nie było...nie było to dla Skywalkera normalne życie. Bez jego siostry nie ma szczęścia. To nie jest idealne życie. Jest jedną z osób, które powodują, że żyje normalnie po śmierci matki.
 Skończyli szybko je złomować. Wybraniec popatrzył się na tłum ludzi. Wybiegła z niego dziewczynka, która straciła tu dwie bliskie osoby. Podbiegła najpierw do ojca, a następnie do matki zaczęła płakać. Młodemu Jedi ścisnęło serce. Ogarnęła go złość. Według niego, była to jego wina. Nie uratował jej ojca. Był zły sam na siebie. Obiecał sobie, że nie pozwoli więcej do podobnych sytuacji, takiej jaka wystąpiła z jego matką.
-Mistrzu. Nie prawda.-powiedziała Ahsoka. Wiedziała o czym myśli. Zbyt dobrze go znała.-Nikt nie mógł temu zapobiec. Daj spokój. Za śmierć na starość osoby, której nie znasz, też się będziesz obwiniać? No właśnie.
-Może masz rację.-odpowiedział jej.
-"Może"? Raczej na pewno!-zganiła go.
-Chodź.
                                                                   ~~Yoda~~

 Większość Mistrzów Jedi pojawiła się na spotkaniu Rady jako hologramy. Mistrz Mundi był na Mygeeto. Jedną z kilku planet, która jest pokryta śniegiem i jej klimat jest bardzo zimny. Reszta podobnie była rozproszona po galaktyce na różnych światach, walcząc o wygraną Republiki. Jedyni członkowie Rady, będący w domu był Yoda, Mace Windu, Kit Fisto i posłanka Rady Barriss Offee.
-Jak to atak?-spytała z niedowierzaniem Stass Allie.
-Na Yavinie są pewne informacje, które są bardzo ważne i dobrze chronione, ale jeżeli to prawda...-zaczął Ki-Adi-Mundi.
-Jest tam parę Rycerzy Jedi.-przerwała Mistrzyni Ti.
-Bultar Swan wracać z padawanką musi. Przygodę z Wojnami Klonów skończyły one.-rzekł Yoda.-Zawiadom je Mistrzyni Offee.
-Oczywiście.-odpowiedziała. Szybkim krokiem podążyła na środek komnaty, po czym ukłoniła się i wyszła, wypełnić polecenie.
-Sugeruję, żeby wysłać tam też Ahsokę.-zaproponował Kit Fisto.
-Z Atari będzie jej łatwo walczyć. Są bardzo zgrane.-powiedział Plo.
-Wysłać padawankę Skywalkera musimy także. Rację masz Mistrzu Fisto. Talent jej do obrony Świątyni na Yavin przyda się bardzo.-mówiąc to zamknął oczy. Podejrzewał, że to może być początek tego co ma nastać.

                                                                    ~~Anakin~~

 Gdy Rex odszedł, Rycerz Jedi poszukał dziewczynki wzrokiem. Klęczała pomiędzy miejscami, gdzie leżały ciała jej rodziców, które zabrano. Nie chciała jeść ani pić. Płakała, mając zasłoniętą twarz małymi dłońmi. Niedawno też się tak czuł jak ona, lecz nim po chwili ogarnęła żądza zemsty i mordu. Coś czego nie wolno robić Jedi. Zabił nawet bezbronne kobiety i dzieci, mimo że wśród Tuskenów tylko mężczyźni są wojownikami i to oni porwali mu matkę, którą tak kochał. Której obiecywał, że wróci i ją uwolni, a zobaczył ją skatowaną i umierającą. To, że jest z niego dumna było pocieszające, ale on tego nie czuł. Trzymał w ramionach półżywą rodzicielkę, która niczym nie zawiniła. Niczym.
 Opuścił głowę i odgonił złe wspomnienia. Chwile później podniósł głowę i podszedł wolnym krokiem do rozpaczającego dziecka. Miała może tylko cztery latka, a utraciła tak wiele.
-Jak Ci na imię?-spytał łagodnie klęcząc. Dziewczynka popatrzyła się na niego z zaciekawieniem
-Kayla.-odpowiedziała. Teraz patrzyła na niego ufnie. Uśmiechnął się do niej.
-Może lepiej coś zjedz. Wyczuwam, że jesteś bardzo głodna.-rzekł łagodnie.
-Może coś zjem. Zależy co polecasz.-Skywalker uśmiechnął się szeroko.
-Wszystko co teraz mamy przy sobie do jedzenia.-Dziewczynka wzruszyła ramionkami. Nie płakała już. Czuł jakby miał na nią duży wpływ. Tak jak na Ahsokę na początku. A może po prostu też wierzyła w dalsze dobro Jedi.
-Przytulisz mnie?-spytała znienacka. Wybraniec zdziwił się bardzo. Czy tego właśnie potrzebowała ta dziewczynka?-spytał się w myślach, a na zewnątrz kiwnął głową, co oznaczało "Tak". Dziewczynka wstała i objęła szyje Jedi chudymi rączkami. On natomiast objął ją żywą ręką. Nie rozumiał tego. Dlaczego ta dziewczynka poprosiła o przytulenie jego, zamiast tej kobiety. Nie rozumiał o co chodzi, ale poczuł jej wiarę w Jedi. W oddali zobaczył swoją padawankę uśmiechniętą, a zarazem zdziwioną. Uśmiechając się poruszył ustami, wypowiadając nieme ,,No co?". Ona się uśmiechnęła i nie pytała o nic. Też wyczuła uczucia dziewczynki.
 Kayla oderwała się, po czym popatrzyła na Jedi z uśmiechem.
-To co? Zjesz coś?-W odpowiedzi Kayla kiwnęła główką potwierdzająco. Ruszyła z Anakinem za rękę w stronę odpoczywających klonów.

                                                              ~~Atari i Bultar~~

 Weszła do Centrum Komunikacyjnego ujrzała hologram Barriss Offee. Poznała ją, kiedy wróciła do Świątyni by walczyć na Wojnie.
-Hej.-przywitała się.
-Cześć Atari.-także przywitała przyjaciółkę, uśmiechając się. Atari była jedną z osób, które nie obwiniały jej za ten zamach.-Czekamy na was. Niech Moc będzie z Wami.-pożegnała się i jej obraz znikł.
-Wracamy?-spytała padawanka.
-Tak. Musimy. Nasza przygoda w Wojnach Klonów się skończyła.-odpowiedziała.-Zakon ma o wiele gorszy problem. Musimy lecieć na Yavin, ale zanim to nastąpi, pobędziemy trochę w domu, tak jak miałyśmy to zrobić.-wytłumaczyła.
-Yavin? Znowu? Spędziłam tam rok. Nie chcę tam ponownie lecieć.-powiadomiła ją z wyrzutem.
-Ahsoka leci z nami Atari. Nie rozstaniecie się ponownie.
-To świetnie!-stwierdziła wesoła Orgeen.
-Nie wiem ile tam spędzimy, ale na pewno z nią. Po za tym czeka Cię tam jeszcze wiele pracy. Będziesz mogła ją oprowadzić i przynajmniej też Ci pomoże.
-Ta praca powoduje, że nie chce tam wracać.
-Lepsze to niż wojna Atari.
-Dla mojej torgutańskiej przyjaciółki teraz już nie.
-Poglądy Skywalkera. Jaki Mistrz, taki uczeń.
-Jak dobrze znałaś mojego Mistrza?-spytała po krótkiej chwili ciszy.
-Bardzo dobrze. Poznałam go jak byłam świeżym padawanem Mistrza Plo. Dlatego Cię wzięłam na padawana. Wiesz, że zachowanie twojej rodowości było ważne i chciał Cię upilnować oraz wyszkolić jak najlepiej i zrobił to.
-Ty też to robisz Mistrzyni.-zapewniła uczennica i została obdarowana ciepłym uśmiechem.
_____________________________________________
Nanananana...no co?*robi taką samą minę co  Anakin*
To tak. Wielu z was zagłosowało cdl. "Spotkania z nadziei". Jeżeli chcecie by dużo się tam działo tak jak w tamtym to, musicie mi dać co najmniej 2 tygodnie. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Od dwóch o-s na swieta, blog jest przeplatany one-shotami i nn.Po świętach dałam nn, za tydzień była "Padawanka wybrańca". Następnie było z dwa, może trzy, a może 5 nn i walentynki. Jedna notka i o-s "Wybór(nie)Jedi". Było nn bo się nie wyrobiłam i znowu "o-s". Teraz napiszę pewnie notkę i cdl. "S. z. n" i dwie, albo trzy notki i znowu o-s na święta. Później jeszcze będzie dzień dziecka pewnie...EJ! Ja przejżałam niektórych grę! Wy to specjalnie robicie! Żebym bloga szybko nie kończyła! O wy jedne cwaniaki! No patrzcie ich. Pomysłowość godna Jedi muszę powiedzieć xD
Dobra. Mam nadzieję, że się podobało.
Dedyk, dla:

Idki
Przemka
Wiki
Mati   

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra. Po pierwsze super rozdział! A nie przyszło do głowy, że po prostu świetnie piszesz i chcemy czytać jak najwięcej? A przecież rozdziałów nie można dodawać codziennie, bo się znudzą, więc chcemy One Shoty, żeby więcej poczytać. Wracam na Yavin! Atari nie była na Yavin, ale na Dantooine, co wiesz, ale to twój blog. Taa. Przygoda z wojnami klonów zakończona :) U mnie będzie się jeszcze trochę ciągnąć. Rozdział jest jak Tik-Taki :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  3. Generalnie, w czasie czytania rzuciło mi się w oczy parę błędów. Głównie literówki wynikające pewnie z pośpiechu i/albo nieuwagi :) Nic wielkiego, bo sama robię ich od cholery, ale co zobaczyłam, to podaję:

    Wiele droidów ich zaatakowali - w takich przypadkach czasownik przyjmuje formę od ilości, czyli będzie wiele zaatakowało, nie zaatakowali, a przynajmniej tak mi się wydaje, ale może się mylić... :)

    (...)bo pyskowanie do kogoś z np.: rządy - chyba powinno być z rządu, literówka?

    Rycerz Jedi poszukał dziewczynkę wzrokiem - poszukał kogo?, czego? dziewczynki

    Nie chciała jeść, a ni pić. - ani pisze się łącznie i nie ma potrzeby wrzucać tam tego przecinka, bo ani występuje pojedyńczo.

    W oddali zobaczył swoją padawankę uśmiechniętą, a zarazem zdziwionym - mam wrażenie, że powinno być uśmiechniętą, a zarazem zdziwioną :)

    Świetny rozdział :) Czytało się szybko, szczególnie podobał mi się fragment z Anakinem i tą dziewczynką, jak jej było? Kayla...? Pewnie przekręciłam, ale wiadomo, o kogo chodzi. Po prostu słodkie, takie niesamowicie szczere i delikatne. W ogóle mam wrażenie, że Anakin byłby dobrym ojcem... W pierwszej części niesamowicie podobały mi się rozmyślania Anakina, że bez Ahsoki nie ma szczęścia. I potem jeszcze to obwinianie się o wszystko - bardzo typowe dla niego. Poważnie, Yoda? Początek tego, co ma nastać? Ale czego...? Czyżbyś szykowała coś naprawdę wielkiego? Muszę przyznać, że jestem niesamowicie zaciekawiona... Dziewczyny jadą na Yavin, fajnie :) Zobaczymy, jak sobie poradzą...
    No i racja, jaki mistrz taki uczeń, Ahsoka i Anakin są do siebie aż śmiesznie podobni. I podobnie uparci. Urocza scena z dzieckiem, lubię, jak Anakin mięknie. Prawie sobie wyobraziłam, jak ona tak ufnie do niego się tuli, a on trochę zakłopotany, onieśmielony unosi jedną rękę.... I już Ci wspomniałam, że myślałam, że dzieciaka przygarnie, przynajmniej na jakiś czas.
    Rozdział naprawdę świetny, po prostu wspaniale jak zawsze. Pozdrawiam i czekam na nowość, niech Moc będzie z Tobą. Cześć :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Językowych do cholery, ale zignoruję tym razem ten fakt... co do interpunkcji rzuca mi się w oczy zapis dialogów -Hej.-, tzn. po kropce spacja... ja daję też po pierwszej pauzie, ale to bodajże niepoprawnie(mi wydaje się przejrzystsze), Kayla... skąd ja to znam, aaa, tak. xD Rozdział jest świetny, fragment z miękkim Anakinem jest chyba najlepszy, to takie urocze :). Cóż, co więcej... no po prostu podoba mi się i czekam na więcej. ^-^ Niech Moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ups... trochę jestem spóźniony xD
    No ale co do rozdziału to Sweat Ankain daje jedzonko jest świetny XD Ale ja chcę więcej Rexa albo Alphy :P

    OdpowiedzUsuń