niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 59


                                                                     ~~Ahsoka~~

 Ostatnimi dniami nie miała co robić pożytecznego. Nie miała treningów, ponieważ każdy musiał coś zrobić. Poprosiłaby Barriss, lecz ona musi uczyć Zondera, więc Togrutanka uznała, że byłaby tylko kulą u nogi dla przyjaciółki. Obiecała Padme, że z nią jeszcze porozmawia, ale nie miała kiedy. Niektórzy z jej przyjaciół byli na wojnie, ale rozmawiała z tymi, którzy są w Świątyni w tym samym czasie. Do tej pory poznała jedną osobę, która nie uraziłaby jej i Offee żadną obelgą. Wysy. Wszyscy inni się od nich dwóch odwróciły, a Różo-włosa walczyła z Tano i Atari, o sprawiedliwość względem mirialanki. Może i ich tolerancja do niej odbiega od normy, ale nie powinni się tak zachowywać. To Jedi. Sprawę opętania i powrotu Barriss do Zakonu, można nazwać nienormalną. Wszyscy padawani ją gnębią, przezywają i nie tolerują w ogóle, mimo że nic im nie zrobiła sama od siebie, lecz przez kontrole nad jej umysłem. Jak to możliwe, że się tak zachowują skoro jedyną osobą, która najbardziej tu ucierpiała, jest Ahsoka Tano? To ona została wplątana w cały zamach. Na nią została zwalona wina, nie na innych. Więc dlaczego w takim razie, Padawanka Skywalkera wybaczyła-wtedy- dawnej przyjaciółce, mimo że została bardzo zraniona tym wszystkim, ale wiedziała, że to wcale nie była jej wina? To było chore, a zarazem dziwne. 
 Chodziła po świątyni z myślą, że chyba pójdzie do Padme, skoro i tak wszyscy są zajęci. Podobnie jak w jej urodziny. Nie pamiętała w ogóle o swoich urodzinach. Jedi wiedzą kiedy obchodzą swoje urodziny, ale nie mogą ich świętować. Ale Ahsoka w ogóle nie obchodziła urodzin. Zawsze o nich zapominała. Prawdopodobnie miała na to wpływ jej przeszłość, ale nigdy o tym nie myślała. Po prostu nie pamiętała, o swoich urodzinach i nigdy ich nie obchodziła, mimo że co rok Atari, Chazer, Niro i Mirlea mówili jej "Wszystkiego najlepszego", a ona im w dniu ich urodzin.
-Ahsoka!-Obróciła się gwałtownie, słysząc swoje imię.
-Lux. Co tu robisz?-spytała zdziwiona obecnością przyjaciela.
-Kanclerz poprosił mnie, bym dostarczył Radzie pewne informacje ponieważ, on nie może.-odpowiedział jej.
-Kiedy wróciłeś z Onderon?
-Cztery dni po pogrzebie. Saw nadal nie może się pogodzić ze śmiercią Steeli. Jak my wszyscy.
-Było jeszcze przed nią wiele życia.
-Oboje wiemy jaka jest stawka wojny. Wiele osób na niej umie i zazwyczaj są to żołnierze. Ale giną za Republikę i za wolność swojego świata. To samo zrobiła Steela.-Po tych słowach uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odwzajemniła gest.

                                                             ~~Ashla~~

 Kiedy szła do Katooni korytarzami, podbiegła do niej rodiańska padawanka. Przez chwilę patrzyły się na siebie w milczeniu. Ashla nie wiedziała, o co chodzi i co dziewczyna może od niej chcieć.
-Jesteś siostrą Ahsoki Tano?-spytała znienacka dziewczyna.
-Dlaczego pytasz?-zdziwiła się adeptka.
-Z ciekawości. Wszyscy się zastanawiają.-powiedziała padawanka.
-I ty jesteś tą "odważną", która postanowiła się spytać? Dalej się zastanawiajcie. Nie wasza sprawa.-odpowiedziała sfrustrowana sześciolatka.
-Czyli jest?
-Nie dopytuj się, bo i tak Ci nic nie powiem! Zajmij się sobą, a nie wtrącasz się w cudze sprawy! Jesteś Jedi i powinnaś to uszanować!-skarciła młodsza straszą, po czym przyśpieszyła opuszczając padawankę. Ahsoka była siostrą każdego Jedi czyli Ashli też, ale nie prawdziwą, choć sześciolatka tak ją traktowała. Barriss podobnie. Nikt nie umiał pojąć, dlaczego te młode dziewczyny postanowiły się zadawać z takimi małymi dziewczynkami. To jeszcze dzieci, a Tano zbliżała się co raz większymi krokami do pasowania. Offee jest już Rycerzem Jedi i do jej obowiązków należy bardziej pomagać adeptom i padawanom, którzy ją niestety nie szanowali. Może i ten cały zamach większość popsuł, to można powiedzieć, że przyniósł wiele szczęścia. Mirialanka i togrutanka, były bardziej zżyte niż kiedyś. Na początku wzbudzało to perturbacje, ale z czasem przestano się dziwić, lecz nadal uprzykrzali przyjaciółkom życie i tak będzie niestety jeszcze przez długie lata.

                                                              ~~Anakin~~

 Wybuch. Wszędzie dym. Żołnierze. Droidy. Kolejne wzajemnie zabijanie się. Kolejny bieg, przez pole bitwy, walcząc o przyszłość, która ma należeć do jednej ze stron. Albo Republiki, albo Konfederacji Niezależnych Systemów. Każda ze stron ma swoich żołnierzy, generałów, bohaterów. Wszystko to, to nadzieja. Nadzieja na jutro, na dalsze życie. Tylko odważni stają do walki, chociaż nie miało to sensu. Klony zostały stworzone by ginąć, a droidy podobnie. Ta wojna jest ciężka, a zarazem dziwna.
 Biegł przed siebie odbijając strzały mieczem świetlny, którego rękojeść trzymał bardzo mocno. Stał na czele 501 Legionu. Sam. Bez padawana. Podczas miesiąca, kiedy nie było Ahsoki, był tylko na dwóch bitwach, ale nie był "przytomny", bo nadal nie mógł się pogodzić z odejściem siostry. A teraz kiedy na nowo walczył u jej boku, ponownie mu ją odebrano. Czuł się samotny, tak jak na początku bez Obi-Wana. Uważał, że będzie dla niego kulą u nogi, a jednak nie. Każda jej nieobecność na jednej z bitew, była przygnębiająca.
 Kolejny strzał odbity i kolejny droid zniszczony. Na stepy wysłano wiele separtystycznych automatów. Nie to co w mieście, kiedy rodzice Kayli zginęli za wolność. Skywalker mimowolnie przypomniał sobie o małej dziewczynce. Można powiedzieć, że trochę się za nią stęsknił chociaż rozmawiał z nią w życiu tylko dwa razy, z czego druga rozmowa była zabawą. Śmiali się, lekko dokuczali sobie nawzajem. Nie czuli, że druga osoba jest im całkiem obca. Zachowywali się jakby znali się od samego początku. Podobnie jak z Ahsoką.
 Skywalker skup się!, zganił się w myśli Rycerz Jedi. Zauważył, że kiedy nie ma z nim jego padawanki przez dłuższy czas, zdarza mu się myśleć w walce o rzeczach, o których nie powinien myśleć w takich sytuacjach. Było to nierozsądne i rozkojarzało go, lecz walczył jakby nigdy nic. Walczył dla swoich bliskich i Republiki. Z całych swoich sił próbował zapobiec większej liczby ofiar w szeregach żołnierzy klonów. Nie chciał popełnić tego samego błędu, jaki popełnił przy matce. Mimo że się spóźnił i nie zdołał ją uratować, to wciąż czuł jej miłość. W każdej chwili. Z niewiadomych dla niego powodów, gdzieś w sobie czuł, że jego matka jest z niego cały czas dumna, chociaż jej nie uratował na czas i wszystko zwalił na Obi-Wana.
 Nie szybko uwinęli się z wojskiem Konfederacji. Dla Republikanów, trwało to wręcz jak wieczność. Wiele ofiar. Ból po śmierci bliskiego klona. Lecz za wszystko obwiniał się Generał Skywalker. Każdą śmierć żołnierza, który walczył u jego boku w jakieś bitwie, mimo że nie znał poszczególnego klona, to uważał jego śmieć za swoją porażkę. Większość nowych żołnierzy, który był gotowy do walki, chciało walczyć u boku Obi-Wana Kenobiego lub Anakina Skywalkera. U boku młodszego Bohatera Republiki nic nie było łatwe i przekonało się o tym wielu żyjących klonów, jak i jego Padawanka podczas pierwszej misji.
 Anakin rozmawiał z Reksem o stratach. Dziewięciu martwych, czternastu żywych w tym Kapitan Rex. Może i dziewiątka to mała liczba, ale jeżeli chodzi o śmierć, to nie można tego powiedzieć. Życie to największy skarb, jaki osoba mogła dostać. Nikt nie wiedział co się dzieje po śmierci. Jedi mają się połączyć z Mocą, ale co z normalnymi osobami? Jedi nie wiedział co się dzieje z normalnymi żywymi istotami po śmierci, a ludzie nie wiedzieli co się dzieje z Jedi. Można powiedzieć, że są równi co do wzajemncej ideologi.
-Trzeba się skontaktować z Generałem Kenobi.-rzekł Kapitan Rex.
-Też tak myślę. Mam nadzieję, że już skończył. Musimy dotrzeć do głównej bazy jak najszybciej, a sami sobie nie damy rady.-odpowiedział Jedi.-Przygotuj resztę i tych którzy mają przylecieć też.-rozkazał łagodnie.
-Tak jest Generale.-powiedział na baczności, po czym odszedł wykonać rozkaz.
______________________________________
Muszę przyznać iż jestem zbulwersowana moim brakiem weny na nn ;-; Co jest kurde?! Gdzie polazła? Przecież przez tyle dni była!
One-shot wielkanocny jest już w 4/6 napisany więc spoko, spoko będzie za tydzień :D
Po o-s nn nie będzie jeżeli u Idki nie mędzie co najmneij 5 komentarzy pod postem. Bo z jakieś ankiety widziałam, że jest was sporo! Więc mi nie wciskać kitu, bo czegoś takiego wspaniałego jak ona pisze nie można nie skomentować ;) A jak komentujecie, to ją motywujecie ;)
Dedyk dla...
PATATAJA ♥

NMBZW!

4 komentarze:

  1. Kocham ten rozdział :) Kilka błędów polegających głównie na zjadaniu literek zauważyłam, ale to nic. Wiesz przecież, że Idka lubi zwracać uwagę :) Fajna scenka z Luksem. Chociaż bez Luksoki, ale zawsze coś :D Dzisiaj kom serio kro=óciutki, bo jestem zachwycona tak, że nie mogę pisać xD
    Fajne Anakinowe przemyślenia - są! Co jest, że jak ja dodaję co rozdział przemyślenia Atari lub Ahsoki, to u cb też ktoś rozmyśla? xD
    Co do pod krechę, to no comment xD Mi tam bez różnicy. Chociaż trochę smutno, że nikt nie komentuje, ale piszę nie dla komów tylko dla pisania.
    Dziękuję za dedykację! JESTEM PIERWSZA!!!
    Rozdział jak wszyscy Sithowie razem wzięci! Oprócz Dart Threi, bo jej nie lubię. Stara zdzira. Revanowa i Wygnankowa nauczycielka. A tfu!
    NMBZT!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne, genialne, genialne jak zawsze. Nie żebym szczególnie shippowała Luksokę, ale fajne, że Lux się pojawił. Nic do chłopaka nie mam i jestem ciekawa, czy dasz im trochę wspólnych momentów. Może jakieś mizianie w tajemnicy...? Co ja gadam -,- Ha, środek naprawdę sympatyczny. Nie wiem, czy ja na miejscu dziewczyn miałabym siłę zadawać się z sześciolatkami... Bywają niesamowicie irytujące... Ja generalnie jestem w stanie znieść sześciolatki do godzinnego kontaktu, dłużej niekoniecznie. Ale to słodkie, że się nimi zajmują. I Ahsoka jako siostrzyczka wszystkich <3 Naprawdę przeurocze. Świątynna rodzinka, ot co. Nie dziwię się, że inne dzieci przyglądają się z boku i są ciekawe. Kto by nie chciał mieć takiej siostry, właściwie, takich dwóch sióstr. I jak zawsze Annie, stęskniony za swoją małą padawanką. No ja nie wiem, ile oni jeszcze bez siebie wytrzymają. Anakin jakoś bardziej chyba odczuwa tą pustkę. Biedaczysko, mocno sie przywiązał... Generalnie rozdział jest genialny jak zawsze, świetnie wszystko napisane, trochę za bardzo skupiłam się na fabule i nie zwracałam uwagi na takie pierdoły jak błędy, chyba nie było żadnych większych, nie wiem :D Świetny rozdział! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały rozdział jest fajny chociaż najbardziej podoba mi się część Anakina :) przydało b się trochę wiecej opisów walki ale widzę że Ty celujesz w impresje ;) a jeszcze jedno. Skoro piszesz Rex to przy odmianie pisz Rexem a nie Reksem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kdlfkdfkldlkfkldklfkldlkdklferkjdxkjfkjdkjf *-* (nie pytaj, skaczę po fotelu, kocham Cię, tatusiu! *-* dfedfdfdf)
    Rozdział mi się podoba, mhm... Anakin rozproszony, bo to w końcu Anakin... jest kilka błędów różnego rodzaju, ale widzę wzbogacone słownictwo, brawo mój padawanie. Cóż... podoba mi się, jest spoko.
    Czekam na kolejny i niech Moc będzie z Tobą. <3

    OdpowiedzUsuń