wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 57


                                                                    ~~Anakin~~

 Wiedział, że ma bardzo uzdolnioną uczennicę, ale nie umiał się pogodzić z tym, że została mu zabrana ponownie i w dodatku, nie wiadomo na ile czasu. Rozumiał, że misja, ale na Yavinie siedzi się długo. Atari Orgeen siedziała tam cztery lata. Dużo słyszał o Atari od Padme. Były przyszywanymi kuzynkami, ale nie ukrywał zdziwienia, kiedy dowiedział się, że Ahsoka jest jej najlepszą przyjaciółką od samego początku życia w Świątyni. Chodziło dużo pogłosek o małej dziewczynce z Naboo. Nie o tym, że została oszukana przez Jedi podobno dla jej dobra, ale chodziło o charakter. Owszem. Przyjaźniła się bardzo z Wido Niro i Chazerem Motessem, którzy przeginali w zachowaniu, ale też nie o to chodziło. Dziewczyna pyskowała, była chamska. Czasami nawet przeginała. Skywalker miał wiele z nią wspólnego. Zastanawiał się czy nie jest to czasem zrządzenie losu. Możliwe, że chciała tak Moc. Dathomiriańska szesnastolatka i Wybraniec byli spokrewnieni na dwa sposoby. Poprzez ideologię Jedi oraz poprzez Padme. Atari Orgeen była częścią rodziny Naberrie nie zależnie od tego jaka jest. Jakiej jest rasy. Kochali ją. Dla rodziców Amidali padawanka była jak córka i nie dlatego, że z  początku nosiła wizerunek teraźniejszej Senator sektora Chommell. Po prostu ją pokochali do początku dla jej dobra, lecz  sami nie wiedzą o co chodzi radzie.
 Potrząsnął głową. Rozmyślał o Yavinie, a przeszło na kuzynkę Padme, która musi być dla Jedi bardzo ważna, mimo swojego charakterku. Przynajmniej Skywalker dowiedział się, skąd jego Padawanka wyniosła swoje zachowanie, które nauczyło go odpowiedzialności, choć sam jeszcze tego nie wiedział. Rada chciałaby Anakin był odpowiedzialny i dostała to poprzez, tak jakby "odbicie lustrzane w żeńskiej wersji". Tano i Skywalker mieli tendencję do łamania zasad, pyskowania, impulsywności, porywczości, ciągłego sprzeciwiania się, działania na własną rękę, lecz zawsze w tle była odwaga. Wszystkie śmiałe decyzje, były podpierane niezwykłą odwagą zwłaszcza, że teraz, w tej chwili trwa wojna w całej galaktyce.
 Chciałby wrócić na Coruscant. Powrócić do domu. Do Padme, lecz jednocześnie chciałby walczyć na wojnie. Tyle, że ta wojna bez walczenia u boku padawanki, stała się dla niego trochę beznadziejna. Miał wrażenie, że może skończyć tak jak na Nespis VIII. Nie było wtedy Ahsoki bo odeszła i teraz też jej nie ma.
 Całe swoje pół godziny, które dostał jako wolny czas spędził na rozmyślaniu. Chociaż w głowie przewinęły mu się jakieś dziwne, straszne scenariusze i sceny z przeszłości, chciał jeszcze zostać. Nie palił się do bitwy tak, jak po zamachu. Ale wiedział jedno. Że teraz, na pewno nie straci Ahsoki, a to było dla niego bardzo ważne.

                                                            ~~Ahsoka~~

 Nie wiedziała i sądziła, że lepiej dla niej będzie, jakby się nie dowiedziała, gdzie prowadzi ją jej przyjaciółka. Owszem. Wysy była szalona w pozytywny sposób, ale Tano nie miała pojęcia, co ją może spotkać w miejscu, do którego różowo-włosa ją prowadzi. Zaczęła się trochę niecierpliwość i w końcu spytała z głosem żądnym natychmiastowych wyjaśnień.
-Wysy? Mogę wiedzieć, gdzie ty mnie prowadzisz?
-Zobaczysz.-odpowiedziała młodsza uśmiechając się szeroko.-Cierpliwości. Jesteś Jedi. Nawet nie próbuj używać Mocy!-kazała togrutanka.
-Jasne. Tylko szybko.
-No. Idź i nie marudź dziewczyno!-rozkazała jej Wysy.
 Drogą, którą szły, szesnastolatka poznawała bardzo dobrze. Korytarz przywrócił masę wspomnień z dzieciństwa, których nie zapomni na pewno. Setki...tysiące, a może i nawet miliony razy przechodziła tym korytarzem z Atari. Zawsze szły do Arboteum, bo tylko tam było jedno jedyne miejsce, gdzie czuły się, jakby tylko one były w tej galaktyce i nikt po za tym. Tylko one dwie. Nie myślały, o Deturi, która jest chyba największą rasistką w kosmosie. Zapominały o plotkach, które krążyły, że ktoś zrobił to, ktoś tamto. Były tylko one. Cisza i wielki spokój. Wyciszenie. Po prostu były szczęśliwe.
-Halo! Ahsoka!-potrząsnęła nią lekko Wysy.
-Słucham.-spytała zdziwiona Padawanka Wybrańca.
-Mówiłam coś do Ciebie, a po za tym chyba Cię się śpieszyło, nie? Jesteśmy na miejscu.-poinformowała piętnastolatka. Stały przed drzwiami do Arboteum. Ahsoka nie wiedziała o co chodzi.-Wchodzisz?-spytała rozpromieniona.
-O co chodzi?-spytała zdziwiona padawanka Anakina.
-Wejdź to zobaczysz.-Mówiąc to zachęciła ją ręką do wejścia. Po chwili zastanowienia posłanka Najwyższej Rady weszła do środka. Nie zdążyła nawet zobaczyć kto tam jest, bo zaraz po wejściu usłyszała bardzo głośne, chóralne "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!". W Aroboteum prócz grupy, w której były najlepiej znane jej osoby, były pustki. W grupie stali rozpromienieni jej przyjaciele: Barriss, Atari, Chazer, Katooni, Ashla, O-mer, Jinx no i jeszcze Wysy, która krzyczała, mimo że była z tyłu za Ahsoką, która teraz pojęła, o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim. Dziś kończyła siedemnaście lat. W dodatku były  przy niej w ten dzień Barriss i Atari. Lecz troszkę trudno były je rozpoznać. Były inaczej ubrane. Zwłaszcza Barriss. Wyglądała zupełnie inaczej. Nie miała na głowie kaptura. Jej włosy były rozpuszczone i sięgały do ramion. Były proste i bardzo ładnie tak wyglądała. Na sobie nie miała długiej, czarnej sukienki. Miała białe spodnie(rurki oczywiście xD) i ciemno szarą bluzkę z długimi rękawami, które miała podwinięte do łokci. Na bluzce miała znak zakonu Jedi. Na nogach miała szare, płaskie buty, które były za kostki((Nie to nie są trampki!) Jedynie co zostało ze starego stroju, to pas z jej mieczem świetlnym i małą pelerynkę z kapturem, który jeszcze spoczywał na głowach Mirialanki, kiedy ostatni raz Ahsoka ją widziała.
 Atari jedynie zmieniła strój. Miała szare spodnie(także), szarą bluzkę na ramiączka, a na niej był biały sweter. Był on... ciekawy. Był on gruby, a Orgeen miała podwinięte rękawy, lecz nie spadały, przez to, że pod oklapłym, grubym tworzywem była; szeroka, materiałowa gumka. Był dziwnie związany przy pasie, lecz rozwiązanie tej "zagadki" jest ukryte pod pasem z mieczem świetlnym.
 Na nogach miała białe trampki za kostkę. Cały jej strój był wspaniale dobrany. Zwłaszcza jej szerokim uśmiechem, który zawitał na jej twarzy. Uśmiechała się wraz z Offee i po kilku sekundach, były przy Ahsoce i się przytuliła.
-Barriss. To na serio ty?-spytała ze śmiechem togrutanka.
-Nie separaniec.-zakpiła.-Pewnie, że ja. A to wszystko dzięki Wysy. Obroniła mnie przed obelgami.
-Dziękuję Wysy.-powiedziała przytulając ją.
-Jasne. Ja idę, bo macie dużo do obgadania.-powiedziała i obróciła się na pięcie.
-Nigdzie nie idziesz!-rozkazała Barriss chwytając ją za nadgarstek.-Zostajesz.
-Ale ja muszę odejść na chwilę, bo mam tu jeszcze dwie adeptki do przywitania.-rzekła-teraz już- siedemnastolatka.-Ashla, Katooni!-zawołala na dziewczynki i przybiegły się przywitać.
-Ahsoka!-krzyknęły uradowane "wpadając" w jej ramiona. Cieszyły się, że mogą się wreszcie spotkać.
-Spóźnione wszystkiego najlepszego.-życzyła im.

                                                           ~~Lux Bonteri~~

 Nie wrócił szybko z Onderon. Nie mógł się pogodzić ze śmiercią "przyjaciółki", ale niestety nic już nie dało się zrobić. Nie żyje, a wolne Onderon czci jej poświęcenie. Walczyła do końca wiedząc, jaka jest stawka. Po jej śmierci wydarzyło się wszystko się zmieniło. Jej brat Saw nie ciągnie się do walki. Najchętniej by się nie ruszał ze swojego pokoju. Śmierć Steeli spowodowało, że bardzo dobrze się dogadywali, czego bardzo chciała. Lux stał się lekko ponury, lecz żył tak jak dawniej. Służył Republice i reprezentował Onderon w senacie, tak jak teraz. Właśnie w tej chwili siedział i obserwował przemówienie Palpatina i kilku innych senatorów. Wiedział, że praca senatora wymaga wielkiej cierpliwości, akceptacji, ale jego to lekko nużyło, ale się kamuflował. Na zewnątrz obserwował "uważnie". W środku był w innym świecie. Świecie marzeń, przeszłości i przyszłości, którą przeżyje. Przynajmniej taką ma nadzieję.
______________________________________________
Hello! Wiem, że zupełnie inaczej niż zwykle, ale to co?
Lalalalalalalalalalalalalala... A DER JU! xDD
Dedyk dla:
Patataja ♥ Dziś było super :*
Wafla "Chcesz drożdżówkę?" xDD ♥


NMBZW! 

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah ;) Dobra :D To ja już mogę skomentować ;)
    Po pierwsze.
    Tak ;) Ahsoka jest bardzo uzdolniona! Każdy to wie :D I niech leci na to Yavin. Ja kończę misję, a ty zaczynasz xD Tak Annie! Ty i Atari... To spotkanie było przez moc załatwione! Nie mam pojęcia jakimi pobudkami kierowali się Jedi. (Wiem, ale tak jakby nie wiem.) No cóż dział zamknięty. Atusia wybaczyła :) Wczoraj widziałam jakiś błąd z "by", które powinno być napisane oddzielnie, a było łącznie i zrobił się tryb przypuszczający. Ale dzisiaj mi gdzieś umknęło. Może to po prostu wersja na komórki poprzekręcała. Taak... Myśli Anakina chodzą wieloma dziwnymi ścieżkami. Podobnie jak Ati, bo ja o jej przemyśleniach mam zdanie: A co ma piernik do wiatraka? Rapu słucham i tak się świetnie dopasowało do koma ;) No, no... Stylizacja Ati i Barriss :* Tak właśnie sobie niedawno myślałam, czemu oni noszą takie durnowate ubrania. Jak Atari pojedzie na Naboo odwiedzić ludzi, których uważała za wujostwo przez trzynaście lat. xD Miłą niespodzianka ;D Ashla i Katooni! Małe są! Są adeptki jest impreza! Biedny Luks, biedny Saw. Och jak dobrze, że ta jędza zginęła. Trzeba ja było rozszarpać albo ponabijać na bagnety. Ja też bym nie chciała być politykiem Luks! Nie martw się. Nie tylko ty jesteś znudzony tymi głupimi senatorami i Sidious... Przepraszam! Tego nie było! Nie znasz gościa, ok? i Palpatina.
    Rozdział cudowny! Trochę krótki, ale to nic :D Mój był krótszy. I ten, co będzie w sobotę też będzie krótki ;) Nie mam synonimów, żeby określić twoją twórczość! Leć po słownik synonimów, bo ja nie mam czasu. ;) Wszystkie synonimy słowa cudowne, świetne, najlepsze i tak dalej, to określenia tego rozdziału <3 <3 <3
    Dziękuję za dedyk!
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah.! I ten irokez.! / Waflowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ;p
    Tak sobie pomyślałam - jakby Ahsoka faktycznie siedziała na Yavin cztery lata... Ło matko :) Uschłoby jedno bez drugiego, przecież oni w duecie są najskuteczniejsi (i sieją najwięcej zniszczenia przy okazji). Początek śliczny, zwłaszcza, gdy wspomina Ahsoke. Lubię ich w tym braterskim zestawieniu. tak pozytywnie :D
    No i Ahsoka urodziny! Hah, fajną niespodziankę jej przygotowlai. Siedemnaście lat, wow, zegar stuka... Nawet jako siedemnastolatka nie spoważniała, ale przecież spokój jest taki przereklamowany. Barris jaka odmiana, ha, no super, że dziewczyna się odważyła. Ileż można chodzić ubraną od szyj do kostki, luzu trochę :)
    Generalnie rozdział bardzo mi się podobał, super, jest taki bardzo ciepły i pozytywny. Przyjemnie przeczytac coś lekkiego. Bardzo mi sie podobało, świetnie :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc..na początek przepraszam, że dawno nie pojawił się u Ciebie mój kom. Dobra, zostawiając ten temat, uważam, że piszesz coraz lepiej! Nie oceniam ortografii i inter., bo to nie moja rola =). Kocham Twój blog! <33 Jest rewelacyjny! ^^. I mam nadzieję, że dasz jakiś wątek o Ahsoce i Luksie <33. Odbija mi na ich punkcie c: Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz XD.
    Ok, ja kończę, a Ty piszesz.
    NMBZT!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się, znajdzie się kilka błędów interpunkcyjnych i gramatycznych, ale jest okej. Rozdział mi się podoba. Idę na następny.
    <-

    OdpowiedzUsuń