niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 137


                                                   ~~Fives~~

  Bacznie obserwował miasto z góry szukając siedemnastoletniej Togurtanki, wzrostu metr siedemdziesiąt. Równie dobrze, mógł rozwiesić ulotki z flimsiplastu na każdym myśliwcu, który zjawi "Szukam Togrutanki". Nie, to słabe, brzmi, jak ogłoszenie matrymonialne. W każdym razie, na pewno by coś wymyślił, żeby tylko znaleźć zaginioną padawankę. Nie mógł zawieść Anakina, tak, jak... co? Czemu przyszła mu do głowy ta niedorzeczna myśl?! Przecież sam uważał, że Rex nic nie zrobił i próbował odwieść od tego przekonania swojego załamanego kapitana.
    - Fives, tam jest jakiś batalion. Zajmiemy się tym? - zapytał jeden z żołnierzy.
   - Jesteśmy w sektorze Separatystów, ale z drugiej strony, nie mogą od tak się oddalić. Zdecydowanie zostali wysłani na zwiad. A skoro wysłali nowe modele, to nie z byle jakiego powodu. Mam przeczucie, że tam może być nasza pani Komandor.
    - Mówisz, jak Jedi - skomentował jeden z klonów.
    - Czy mieć wyrażać się słowami "Mam przeczucia" musi od razu znaczyć, że naśladuje się Jedi? I czemu to w ogóle tak komentujesz, co? Masz jakieś złe zamiary? Wirus cię dopadł? - dopytywał Fives.
    - Nie, nie mam ochoty zabijać Jedi. Spokojnie, Fives. Wiemy, że przerasta cię ta sytuacja, ale nie miałem nic złego na myśli. Załatwmy te droidy! - zachęcił, kiedy znajdowali się coraz bliżej powierzchni.
   Zobaczyli, że jakiś droid wskazuje na nich swoim metalowym łapskiem, ale zaraz któryś z żołnierzy Republiki odstrzelił mu łeb. Ktokolwiek to był, zaczął całą jatkę. W sumie, nie mieli jakiegoś konkretnego planu, a to rzadkie zjawisko wśród żołnierzy, zwłaszcza komandosa.
    - Naprzód, panowie! Dalej! Rozwalić ich! - krzyczeli na łączu prywatnym. Zapewne, gdyby nie ćwiczyli tego od lat, ich bębenki uszne szlag by jasny trafił.
    Nie zaprzeczali, że nowe modele droidów spisywały się na medal, bo klonom opornie szło rozwalanie ich, a B1 i B2, to już bułeczka z masełkiem z najlepszej restauracji na Coruscant. Z przyzwyczajenia można wiele zdziałać, a do tego wpisywało się niszczenie automatów Separańców.
    Krzyk brata, który został postrzelony, to jeden z najgorszych dźwięków w galaktyce, a Fives nie miał innego zdania. Ale oni mogli się lekko mścić. Zabiłeś mi brata? Zginiesz tak czy siak, ty puszko.
    Po skończonej jatce, komandos zdjął hełm i rozejrzał się. Zza murku wyłoniła się czarna czupryna, a obok niej małe, niebieskie rogi. Po chwili jego oczom ukazała się, poszukiwana przez swojego Mistrza, Ahsoka Tano, a bok niej... nieznany Five'sowi człek.
    - Pani komandor, generał Skywalker cię szuka! Co ci się stało? - zapytał z niedowierzaniem. Jej wygląd był masakryczny. Na jej ciele, w tym na wielu ranach, osiadł pył, który może spowodować skażenie.
    - Cóż... chyba nie będzie zadowolony, jeżeli złożę mu raport - wypowiedziała między jękami bólu.
    - Czyli najgorsze się dopiero zaczyna - stwierdził komandos.
    - Fives, co to ma znaczyć? - zdziwiła się.
   - Pracę nad wyłączeniem rozkazu trwają, ale żołnierze nadal są podatni na tego wirusa... Rex strzelił do Generała. Nie możemy z nim normalnie porozmawiać. Jest skryty w sobie, fabryka wybuchła, ty twierdzisz, że generał nie będzie zadowolony...
    - Bo to ja spowodowałam wybuch fabryki - przerwała mu.
   - Nieprawda - zaprzeczył nieznajomych klonom człowiek. Pewnie jakiś cywil. - Nie zdążyli uwolnić nas wszystkich. Droidy zaatakowały, strzelali gdzie popadnie i... bum! - streścił całą historię.
    - Ale... nie Rex. Nie mógłby strzelić... - mówiła roztrzęsiona.
   - To dopada znienacka. Może ja będę następny. Jedi muszą się sprężać, jeżeli chcemy to zatrzymać.
   - Podrzucicie nas na plac? - poprosiła.
    - Po to tu jesteśmy - odpowiedział z uśmiechem.

                                          ~~Obi-Wan Kenobi~~

    To niemożliwe, że to słowa przepowiedni o wybrańcu. Nie mógł w to uwierzyć i cały czas przypominał sobie niektóre fragmenty, ponieważ nie zdołał zapamiętać wszystkiego na raz. Jak wiadomo, po jednym razie taki tekst - nie bardzo, a sławny Obi-Wan Kenobi przecież już miał swoje lata... niestety, wielu o tym zapomina... jak on większość tekstu, który, prawdopodobnie był o jego najlepszym przyjacielu... unikanym przez Obi-Wana Kenobiego, bo starszy strzelił focha i nikt zmiany doczekać się nie może.
    Kiedy wrócił ze służkami na plac, na drugi dzień rano został wysłany do stłumienia nowo utworzonej strefy Separatystów po drugiej stronie miasta. Królowa, wiekiem rządzenia, jak i skutecznością jej strategii, była podobna do senator Amidali i od razu poprosiła o wysłanie tam wojska. I tak już zabolał ich fakt istnienia "bazy" w jednej części miasta, reszty nie zamierzali oddać. Nie ma mowy!
    Po wypełnieniu misji, dostał przydział w pobliskim mieście, w celu pomocy Mistrzowi Plo Koon'owi i Bultar Swan. Separatyści zorientowali się, że tracą drugie ważne miasto i postanowili interweniować, a dwoje Jedi i mała garstka armii czekająca na posiłki nie dałaby sobie z tym rady. Separańce nigdy nie grali czysto... tfe! A czy na wojnie w ogóle ktoś gra fair? Wszystkie chwyty dozwolone, ale i tak, mimo wszystko, każdy się skarży, bo to niesprawiedliwe! Tak nie powinno być.
    Wezwał do siebie jeszcze jeden z batalion i pognał a północ od wodospadu znajdującego się obok pałacu.
    Słońce powoli zaczynało się nudzić trwającym dniem, więc bardzo powoli, aby potem szybciej, zaczęło zmierzać w dół, ku horyzontowi, a Obi-Wan czuł, że może swobodnie oddychać. Kolejny dzień już zaczyna mieć za sobą, kolejny dzień... bez przyjaciela. To zauważenie ponownie odebrało mu swobodne korzystanie z wszechobecnego tlenu.
    To o jego najlepszym przyjacielu mówi przepowiedni, to on będzie potrzebował pomocy Obi-Wan, a co robi Obi-Wan? NIC. Po prostu go olał, tylko dlatego, że Anakin chciał sobie ułożyć życie. Ile osób mówiło Kenobiemu, że źle postąpił? Że nie ma o co się obrażać, że tak miało się stać. On nie słuchał i teraz czuł się, jak kompletny idiota, bez uczuć, jak starzec, bo za wolno analizuje swoje uczucia. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mógł tego zrzucić na swój wiek.
    JESTEM IDIOTĄ, powiedział sobie w myślach.
    Miał tyle doświadczenia, ale stwierdził, że nic nie wie. Był ślepy, na co uczulał go Qui-Gon. Za młody, żeby wiele rzeczy zauważyć, choć wiele osób twierdziło, że jest niezwykle mądry za swoją spostrzegawczość. Za spostrzegawczość, która w tamtym momencie stała się nieważna. Nie potrafił dotrzymać obietnicy, nie pilnował Anakina, nie wspierał go, zwłaszcza w trakcie bitwy o Naboo. 
    - Generale, zbliżamy się do miasta - poinstruował go Cody.
    - Dobrze - odpowiedział Jedi i przygotował się do wyjścia. Jego kroki były chwiejne, jakby zaraz miały odzwierciedlić początek jego załamania psychicznego. Tak mu się wydawało, że jest już na skraju, że Moc chce go ukarać za złe pielęgnowanie przyjaźni oraz za zaprzestanie w ostatnim czasie. Tak, należało mu się. Pewność tego stwierdzenia nie zamierzała go opuszczać.
   Wrota kanonierki otworzyły się, a blask słońca chwilowo oślepił Mistrza Jedi. Kolejna kara, bo oślepiło go najgorzej w całym jego życiu.
    Czy to miało zwiastować fakt, że go więcej nie zobaczy?
    Tfe!
    Gdyby to były słowa - od razu by je wypluł, ale ta myśl, w jednej chwili, mocno zagnieździła się w jego umyśle.
    Anakinie, przyjacielu, mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Bo ja cały czas nad tobą czuwam, bracie.
________________________________________________________
Moje pisanie rozdziałów to jakaś katastrofa, trzymajcie kciuki, żebym skończyła dziś 141 a jest dużo do wykończenia, zanim jutro pojadę na wycieczkę :/
Dedykacje dla: (Dawno nie było :P)
Soni - Poniatovsky, Patelnia i Caryca (Też se screena zrobiłam, a co xD) ♥
Madzi - Odblokuj musk >.<
I pozdrawiam Jawę, bo w końcu wróciła ^^ ♥

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. No wiesz... z tym muskiem to będzie mały problem. Istnieją bezkregowce i bezmózgowce. A wgl, to czemu wszyscy na mnie mówią per Madzia? Wszyscy xd przyzwyczaiłem się. No tak. Czyli mamy obraz zagłady Republiki. Sonia już Cię zabiła za Obiego, tak? :P ale piękna pogoda! Czeba iść na dwór. Hmm... co Ty masz.z tym TFE? XD Zrobiłaś dłuższy rozdział. A ja jeszcze czytam ten os z nadzieją. Dobra. 2 raz pytasz co z moim mózgiem. Otóż w sumie mogę to wyjaśnić w bardzo prosty sposób: "PUK, PUK!"
    "KTO TAM?" "MOZGOJAD" "A CO ROBISZ?" "GŁODUJĘ"
    NMBZT!
    Dziecinka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, witam...
    W końcu znaleźli Ahsokę. Ekhem. W KOŃCU.
    uuuu... będzie ochrzan od Rycerzyka, będzie. Już nie mogę się doczekać rozdziału 141 ( What? raczej 138 ) What do you mean... * Słucha JB w wykonaniu Bars&Melody <3*
    No, no. Pierwszy raz ( ? ) mój komentarz nie trzyma się kupy, ale dobre, co ? ;)
    Dobra kończę!
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiiiiiiwiiiiiii!!! Patelnia czeka!! Dawno nikogo nie biła!
    Laska, ile ty tu tych literówek nawaliłaś, powiedz mi ;^;
    "Równie dobrze, mógł rozwiesić ulotki z flimsiplastu na każdym myśliwcu, który zjawi " co niby zjawi? "Szukam Togrutanki" zjawi? E? Jeszcze gdzieś coś widziałam, ale nmg teraz znaleźć, coś z bokiem...
    OBI NIE JESTEŚ IDIOTĄ, TYLKO MOIM MENSZEM XDDDD Nie zwiejesz mi tak łatwo! Myęlałeś,że co, zajęłam się Woodem, to mi uciekniesz? Nie ma! Będzie bolało, niemal tak samo jak Poniatowskiego gdy mu powiedzieli "spierdzielaj" jak chciał dołączyć do powstania kościuszkowskiego XD (ależ ja was podstępnie edukuję XD)
    Ale ooo, dedyk for mi! No dobra, może ci odpuszczę te grzeszki Kiwi :P Ja mam screena jeszcze z interesującej wymiany zdań z jawą, może jeśli ona pozwoli, to ci pokażę XD
    NMBZT! <3 nie szalej z tą carycą XD
    Sonia

    OdpowiedzUsuń