czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 1

     
                   
                                                                      ~~Anakin~~

Patrzył jak jego siostra znika.Nie mógł uwierzyć,że wszystko nagle  prysnęło jak bańka mydlana.Wszystko zniszczyłaś Barriss,pomyślał Nienawidzę cię.Wszystko co było,ty zniszczyłaś.Nie wybaczę Ci tego.Nawet jeśli to nie jest droga Jedi,nie wybaczę.Odebrałaś mi i Obi-Wanowi siostrę.Dla mnie jesteś teraz obrzydzeniem,larwą NIENAWIDZĘ CIĘ! NIGDY CI TEGO NIE WYBACZĘ!Nagle poczuł dłoń na ramieniu.Odwrócił się,miał całe oczy w łzach.Nie wstydził się płakać.Mimo to ,że był Jedi i miał 21 lat nie wstydził się przed nikim.Przed oczami zobaczył Obi-Wana.Dawnego mentora ,brata,ojca.
-Dlaczego ona-spytał
-Widocznie tak miało się stać-odpowiedział Obi
-Ale dlaczego zawsze my!?-podniósł głos -Dlaczego nie inni tylko my!?To niesprawiedliwe!-krzyknął płacząc.Obi-Wan przytulił Anakina po przyjacielsku i też zaczął płakać.Stali tak przez długą chwilę.Podszedł  do nich Plo Koon.A Anakin i Obi-Wan oderwali się siebie patrzyli na mistrza Plo.
-Straciłem córkę.Tuż przed wybuchem Wojen Klonów miałem ją wziąć na padawana.Później po 5 bitwach, chciałem ją szkolić,niestety Rada zdecydowała żeby przydzielić ją do ciebie byś nauczył się odpowiedzialności.-powiedział Anakinowi-A bowiem była taka sama jak ty.Później wierzyłem,że ty ją dobrze wyszkolić i będzie lepiej chroniona przez ciebie niż przeze mnie.Tak też się stało.Jestem Ci wdzięczny.Ty ją nigdy nie zawiodłeś w przeciwieństwie do mnie.Zawsze obiecywałem sobie ,że nigdy ją nie zawiodę lecz dziś nadszedł taki dzień.Zraniłem i ją i siebie.-powiedział z bólem.
-Mylisz się,ja też ją zawiodłem-powiedział Anakin.
-Wszyscy ją zawiedliśmy-powiedział Obi-Wan
-Przepraszam, ja pójdę do siebie-powiedział Anakin ruszając w stronę świątyni.Nie o kłamał ich idzie do siebie.Wprawdzie nie idzie tylko leci.Ale powiedział prawdę,do siebie.Leci do swojego domu.Do Padme.
Wziął myśliwiec i poleciał w stronę apartamentu Padme.Gdy był już na prywatnym lądowisku swojej żony ona go powitała.
-Stało się coś?-spytała.Znała go za dobrze,żeby mógł coś przed nią ukryć.
-Ahsoka odeszła z Zakonu-powiedział z bólem.
-Co?Przecież została uniewinniona.-powiedział zdziwiona a zarazem zmieszana.
-Została.-usiadł na kanapie-Tylko,że uważa,że nikt już je nie ufa i ona sama nie ma komu ufać-powiedział myśląc,że to sen.Że ten wybuch nigdy nie nastąpił.-Jest dla mnie jak siostra,kocham ją jak siostrę,mimo to,że na początku ją nie akceptowałem to ją kocham.-Padme usiadła koło niego.
-Dla mnie też jest siostrą Annie.Jest moją przyjaciółką.Ona jedyna wiedziała o naszym sekrecie.-Nie wytrzymała i się rozpłakała.

                                                            ~~Yoda~~
-Strata Ahsoki bólem dla wszystkich jest-powiedział mistrz Yoda do Mace'a Windu w swojej małej komnacie.-Skywalker.Kenobi,Plo Koon startę jej opłakują.Czuję to.

-To wielki cios dla nas-Powiedział Korun
-Z Barriss Offee porozmawiać trzeba.-zaproponowal Mistrz
-Racja-zgodził się Mace-Najlepiej będzie jeżeli Luminara z nią porozmawia.
-W jakiej sytuacji znajduje się ona?
-W tej chwili kończy bitwe o Kinyen.Jutro koło wieczora powinna wrócić.
-Przekazać tą złą nowinę trzeba jej-powiedział Yoda-Bólem dla niej to będzie.

                                                            ~~Luminara Unduli~~
-Komandorze Gree trzeba wyjść bardziej  na przody jeżeli chcemy szybko wykończyć te droidy-powiedział głośno Luminara ze spokojem.
-Tak jest Pani!-przyjął rozkaz Gree.
Po trzech minutach  ze złomowali wszystkie droidy.Teraz liczyli straty.
-Czterech nie żyje i dwóch rannych-powiedział Gree.
-Musimy się z tym pogodzić -powiedziała spokojnie Unduli z bólem w oczach.
Kanonierki zabrały rannych i  nieżywych żołnierzy.Jej komlink zapikał co oznaczało ze ktoś chce się z nią skontaktować.Odebrała i przed jej oczami w holowiadomości staneli Mace Windy i Mistrz Yoda.
-Mistrzowie-powiedziała z ukłonem Unduli.
-Ciesze się,że cało z tego wyszłaś mistrzyni,lecz złe wiadomości przesyłamy-powiedział mistrz Yoda.
-Słucham uważnie-powiedziała
-Za zamachem terrorystycznym na nasza rodzinną świątynie stała Barriss Offee-powiedział Mace
-Nie!-powiedziała Luminara z nie dowierzaniem-Nie ona! Znam ją nigdy nie zrobiła czegoś podobnego!.Nie Barriss!
-Przykro mi-powiedział Korun ze współczuciem-Ale zwaliła wszytsko na Ahsokę Tano.Gdyby nie Skywalker Tano by już nie żyła.Admirał Tarkin jako prokuratura wymierzył jej karę śmierci.Za Ahsoką wstawiła się Senator Amidala i mimo to.nic nie podziałało.W ostatniej chwili Skywalker przyprowadził Barriss i ona sama się przyznała do wszystkiego.Ahsoka została uniewinniona lecz z własnej decyzji nie wróciła Zakonu .To co zrobiła Barriss doprowadziło ją do tego,że Tano niechciała  być już Jedi.-Streścił Lumnarze  historie Windu
-Nie wierze.Były najlepszymi przyjaciółkami.Z Anakinem też się przyjaźniła.Nigdy nie wyrządziła by im takiej krzywdy!.-powiedział Luminar ze łzami w oczach.
-Byś z Barriss porozmawiała prosimy cię Luminaro-Powiedział Yoda.
-Zrobię to mistrzu.Musze się dowiedzieć dlaczego to zrobiła.
-Niech moc będzie z tobą-powiedział Mace
-I z wami-odpowiedziała i się rozłączyła.Kolana się pod nią ugięły.Upadła i zaczęła płakać.
-Pani wszystko dobrze?-spytał Gree mimo to ze wszystko słyszał.
-Tak odejdź proszę chce zostać sama-powiedziała Mirialanka.
______________________________________________________
No i pierwszy rozdział.Mam nadzieje że się spodobał  .=D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz