sobota, 15 grudnia 2018

Opowieść Wigilijna #3

       Wychodząc z sali pomachała adeptom na pożegnanie. Wcześniej podziękowała im za pomoc w ubieraniu wielkiej choinki stojącej w centrum kantyny Jedi. Udał się do swojej komnaty, gdzie miała odpocząć po całym dniu roboty i pracowania umysłem w celu wymyślenia dobrych koncepcji ozdobienia pomieszczenia przed wigilijną kolacją.
       Po wizycie w odświeżaczu, padła na łóżko zmęczona, ale sen nie był dla niej łaskawy i nie chciał szybko przyjść. Czekała z utęsknieniem na obciążenie, które co wieczór wygrywa z jej otwartymi powiekami, lecz nic z tego. Nie potrafiła. Poddała się i po prostu czekała.
       Po prostu.
     Nie myślała, za dużo ostatnio poddawała się refleksjom, więc zasłużyła na przerwę, nie zamierzała się karcić za bezczynność, gdy reszt galaktyki borykała się z wojną. Gdyby wszystko brała na swoje barki, już dawno zniszczyłaby się psychicznie.
       -Wybacz, że tak długo kazałam ci czekać - przemówiła kobieta. Ahsoka nie spodziewała się,że zobaczy samą siebie. Od razu zwątpiła w zabawę w sprawdzanie czy to odbicie lustrzane, przyzwyczaiła się do tego, że trójca Mocy lubiła kombinować i robić z niej głupka.
       - Co znowu wymyślili? - zapytała znużona dwudziestodwulatka.
       - To nie oni. Zabieram cię w podróż. Przeszłość i teraźniejszość twojego życia.
       - A przyszłość? - zdziwiła się Tano.
       - Niewolno mi.
       - Bo jest niepewna?
       - Wręcz przeciwnie.
       Poświata ruszyła ręką. Obraz zawirował, a Ahsoka w jednej chwili znalazła się na nogach i... na Shili. Widziała małą togrutankę - jej lata życia nie przekraczały trzech. Bił od niej smutek i niewyobrażalna samotność spowodowana brakiem zrozumienia, pomimo tego, że jej rasa była w bardzo bliskich relacjach z Republiką i z Zakonem Jedi.
       - Już nigdy nie będziesz czuć się samotna - obiecała zjawa.
       - Osoba, które mnie z tego wyciągnęła już nie żyje - zauważyła Ahsoka.
       - Ale masz innych bliskich.
       - Pokażesz mi spotkanie z mistrzem Plo? - poprosiła padawanka.
      - Oczywiście. Możesz przeżyć je drugi raz. Chcesz? Poczujesz to samo szczęście. Jego dotyk pełen troski i obietnicy. - Ahsoka ochoczo zareagował na tę propozycję i zaraz potem znalazła się swoim dawnym, małym ciałku. Z tą samą nadzieją spojrzała w gogle swojego wybawiciela. Ponownie poczuła narastające w jej sercu zaufanie. Bez żadnych obiekcji podała mu rączkę zgadzając się na szkolenie padawana Jedi i przyjaźń aż po grób.
       Ten zabieg nie posiadał żadnego szkopułu, chociaż Moc często powodowała przykre i nieodmienne skutki.
       Ahsoka wróciła n swoje miejsce obok ducha.
       - Mogę cie pokazać teraźniejszość? - zapytała zmora.
       - Jasne. Dziękuję za cudowny prezent.
       - Jako jedyna pałasz do mnie zaufaniem, reszta trzyma nas na dystans.
     - Reszta? - zdumiała się Ahsoka, ale jej sobowtór tylko się uśmiechnął i przeniósł je do równoległego świata teraźniejszego.
       - Nie pamiętam tego dnia ze swojego życia...
       - Wiem. Jest podkreśleniem i ładniejszą wersją wczoraj. Przypatrz się - poradził duch.
       Obrazy migały padawance przed oczami.
       Rozmowa z Anakinem i Obi-Wanem wydawała się tak ciepła, zaufanie wręcz zrobiło wokół nich otoczkę, braterska i siostrzana miłość została bardzo uwydatniona. To takie optymistyczne, że Ahsoka poczuła niezwykle kojące ciepło na sercu. Zawsze gdzieś istniało, lecz... jakby dopiero teraz zorientowała się jak wielkich jest rozmiarów.
       Zabawa z bliźniętami - choć w jej przypadku rola ciotki jest niezwykle trudna ze względu na wydarzenie zmuszające ją do poświęcenia im całą siebie przez trzy lata, to nie wyobrażała sobie bez nich życia. Są jej promyczkami, zawsze poprawią jej humor i mimo że często czuje się wykończona, bez mrugnięcia okiem oddałaby za nie swoje, żeby tylko były bezpieczne jak najdłużej się da.
       - Pamiętasz kogo chciałaś odwiedzić? -  zapytała zjawa.
     - Luksa, ale miał ważne rzeczy do załatwienia w Senacie i nie daliśmy rady się spotkać - wytłumaczyła Ahsoka.
       - Kochasz go, bardzo. Daje ci radość, jest twoim słońcem po wielu latach ciemności. Zaopiekuj się nim w święta, nie ma nikogo. Jesteś dla niego wszystkim.
       - Nie mogę go zostawić. Nie chcę. Nie zrobię tego.
       - Jest twoją prywatną, bezpieczną strefą.
       - Nikt nam tego nie odbierze, prawda?
       - Nie mogę ujawniać tobie przyszłości, wybacz - przeprosiła kopia.
       - Jesteś tu, żeby mi uświadomić, jak wygląda moje życie.
     - Jest mroczne, jak każde inne, ale jest dziurawe. Te luki to twoja radość, szczęśliwe chwile, spokój. Nie załamuj się tym, co cię spotkało. Cokolwiek to było, uczyniło cię wspaniałą osobę. W tym sęk. Te najgorsze rzeczy ujawniają w nas niezwykłe piękno. Zatrzymaj i doceniaj, bo to twój największy skarb. To koniec naszej podróży. Spędź ten czas jak najlepiej. Trzymaj przy sobie tych, którzy zawsze przy tobie są. Nawet ci nieżyjący.
       - Zawsze czuję gdzieś mistrza Plo i Barriss - przyznała Tano.
       - Żyją w twoim sercu, czasem to, co podpowiada ci umysł i serce, to mowa ich miłości zaszczepionej w tobie. Nieważne jak bardzo byś chciała się kogoś pozbyć ze swojego życia, nawet największy zdrajca zostaje z tobą na zawsze, ty co najwyżej możesz stłumić jego głos.
       - Będę pamiętać. Dziękuję.
       - Niech Moc będzie z Tobą i wesołych świąt!
       Ahsoka ocknęła się w swoim łóżku, była w pozycji siedzącej.
       Żałowała, że podróż się skończyła.
       Doświadczyła idealnego uczucia świąt.
______________________________________
Wybaczcie, że mam poślizg w tym tygodniu, zaraz zabieram się za resztę!

NMBZW!

1 komentarz: