ONE SHOTY!
NIE CHCESZ ZOSTAĆ ZASKOCZONY? CZYTAJ WSZYSTKO!
Aby one-shoty, których szykuje się aż SIEDEM w te święta, się pojawiły, należy dodać chociaż jeden komentarz z INFRMACJĄ CO NAJBARDZIEJ WAS ZACHWYCIŁO W ROZDZIALE. Będą one dodawne w poszczególne dni:
Niedziela:
2.12 - Rozdział 226
9.12 - Rozdział 228
16.12 - Rozdział 230
23.12 - Rozdział 232
30.12 - Rozdział 236
Poniedziałek:
3.12 - One-shot
10.12 - One-shot
10.12 - One-shot
17.12 - One-shot
24.12 - One-shot
Środa:
5.12 - Rozdział 227
12.12 - Rozdział 229
19.12 - Rozdział 231
26.12 - Rozdział 233
Piątek:
7.12 - One-shot
14.12 - One-shot
21.12 - One-shot
Dodatkowo:
27.12 (czwartek) - Rozdział 234
28.12(piątek) - Rozdział 235
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Ahsoka Tano~~
[Piąty rok odwetu zygerriańskiego, Coruscant]
Nie sądziła, że tak szybko spodoba jej się ten cały romans.
Kiedy go zaczęła, zastanawiała się, czy faktycznie dobrze zrobiła, czy warto zaryzykować i bała się tego, że nie będzie potrafiła się przy nim zachować, ale już przy pierwszym spotkaniu czuła się u jego boku tak swobodnie! Nie wstydziła się go całować i obejmować oraz zwierzać się ze wszystkich rozterek zaprzątających jej umysł.
Ich schadzki odbywały się wieczorem, tuż po tym, jak zachód słońca ustępował granatowi nocy ozdobionego nie tylko gwiazdami, ale również światłami wydobywającymi się oknami z pomieszczeń w licznych drapaczach chmur. Padawanka zostawiała bliźnięta Skywalker w swoich pokojach, aby mogli się wyspać. Ahsoka sama wracała tuż przed północą, choć ciężko było jej przerywać rozmowy z Luksem. Mieli sobie wiele do opowiedzenia, a pierwszy wieczór nie wystarczał. Jak się później okazało - następne też nie. Na razie ceniła sobie bliskość jego osoby, to, że ją wysłuchiwał, opowiadał swoje przygody. Bo od tego powinien zacząć się związek, prawda?
Togrutanka gdzieś w środku torturowała samą siebie nazywając się "egoistką", ponieważ część jej twierdziła, że nie powinna dbać o samą siebie, że to źle, że zostawiła dzieci same, choć na sto procent spały całą noc. Oskarżała się, że nie powinna oddawać się przyjemnościom, jakim jest posiadanie partnera, którego NIE MUSIAŁA z góry kochać - którego pokochała sama z siebie.
- Ahsoko, gdzie tak wieczorami znikasz? - zapytała ją raz Leia. To, że dzieci zasypiały o umówionych godzinach, nie oznaczało, że nie są bystre.
- Mam parę spraw osobistych. Dowiesz się w swoim czasie. dobrze? - obiecała dziewczyna.
- Sprawy osobiste w ustach Jedi, jeszcze w legalnych odskoczniach od kodeksu, oznaczają tylko romans - zauważyła Skywalker.
- Czasem twoja za duża inteligencja stwarza problemy - zaśmiała się togrutanka.
- Ciociu, wiem, że to cecha, za którą najbardziej mnie uwielbiasz. - Po tych słowach chude rączki oplotły siedzącą na ziemi Ahsokę. Na niebie już dawno zaszło słońce i nieubłaganie zbliżała się pora wyjścia ze świątyni.
Leia ponownie ułożyła się wygodnie na swoim łóżku i opatuliła się kołdrą.
- Dobranoc. Jutro czeka cię dość ciężki trening, jak na twój wiek. Ale obiecuję ci, nie będzie aż tak źle, jak każdy podejrzewa przed pierwszymi ćwiczeniami z Macem Windu. - Tano podniosła się z klęczek, ale Leia chwyciła ją za przegub.
- Ahsoko, proszę, nie idź dzisiaj. Zostań ze mną.
Dziewczyna popatrzyła zdziwiona na swoją podopieczną. Na sto procent nie była zazdrosna o Luksa, ale zdecydowanie ciało Lei ogarnął niepokój, większy niż czuła u niej Ahsoka przez większość dnia, choć dziewczynka starała się to ukrywać.
- Mam złe przeczucia. Czuję, że coś złego się stanie - oświadczyła Skywalker.
Ahsoka położyła się obok niej i kliknęła tylko jeden przycisk w komlinku. Miała umowę z Luksem, że jeśli nie da rady, to nada jeden sygnał. Resztę dnia, a potem nocy, spędziła przytulając swoją bratanicę podczas snu.
Na drugi dzień zjawiła się w gabinecie Luksa.
- Mogę wiedzieć, co cię wczoraj zatrzymało? - zapytał nie odrywając wzroku od datapadu. Cały czas coś przewijał i wpisywał.
- Leia Amidala Skywalker. Miała złe przeczucia - odpowiedziała togrutanka zasiadając w fotelu na przeciwko niego.
- Widząc cię o tej porze w senacie, wnioskuję, że noc była spokojna i coś ją zmyliło - zauważył.
- Nic ją nie zmyliło. Nadal je ma. Nauczyłam się, że dziecko zawsze powie ci prawdę, a ty naucz się, że Jedi, nieważne czy starszy czy młodszy, może się pomylić w przeczuciach, ale przy obu nie można kwestionować zdania "Mam złe przeczucia".
- Rozumiem. Czyli nadal może coś czyhać.
- Dokładnie. Co dziś masz do roboty? - zaciekawiła się.
- Podpisywanie papierków z Onderonu. Prawię kończę. Jeśli możesz, poczekaj na mnie, a potem mamy resztę dnia dla siebie... - zawahał się. - Chyba.
- Do późnego popołudnia mam czas. Potem wracam do świątyni. Wydaje mi się, że znowu Leia mnie poprosi o zostanie. Poza tym, zaczęła coś podejrzewać - wspomniała z uśmiechem.
- A jej brat?
- Nie są zwykłymi bliźniętami. Zachowują się, jakby mieli wspólny mózg.
Przyszła jej do głowy głupia myśl, za którą wstydziła się sama przed sobą. Zabrnęła myślami za daleko mówiąc sobie, iż ma nadzieje, że Lux nie zechce dzieci, jeśli ten związek miałby trwać bardzo długo. Nie widziała siebie w roli matki, miała dość będąc opiekunką. Poza tym, żyła zgodnie z kodeksem Jedi i nie zamierzała tego zmieniać. Pewna odskocznia nie oznaczała podzielenia losu Anakina. Zresztą, on też nie planował potomka, a tym bardziej dwójki na raz. Dziwne wyobrażenie sobie wiadomości "jesteś w ciąży" od droida medycznego sprawiało wrażenie osypywania się gruntu pod jej nogami, a były to TYLKO insynuacje.
Nie zauważyła, jak długo zanurzyła się we własnych myślach, ale siedziała tak cicho, że Lux bardzo szybko poradził sobie z pracą.
- Możemy iść - oświadczył tym samym ściągając Ahoskę z powrotem do świata realnego.
Nadal milczała i utrzymywała to aż do momentu, kiedy nie dotarli do apartamentowców. Kiedy Bonteri zaczął mówić myślała, że odciągnie ją od tego, o czym chciała od rana zapomnieć - o złych przeczuciach Lei.
Niestety.
Obawy nie opuściły jej do końca dnia.
______________________________________
Zadowoleni z rozpiski?! Liczę na ogrom pozytywnych reakcji i na opinie dotyczące rozdziału!
NMBZW!
- Mam parę spraw osobistych. Dowiesz się w swoim czasie. dobrze? - obiecała dziewczyna.
- Sprawy osobiste w ustach Jedi, jeszcze w legalnych odskoczniach od kodeksu, oznaczają tylko romans - zauważyła Skywalker.
- Czasem twoja za duża inteligencja stwarza problemy - zaśmiała się togrutanka.
- Ciociu, wiem, że to cecha, za którą najbardziej mnie uwielbiasz. - Po tych słowach chude rączki oplotły siedzącą na ziemi Ahsokę. Na niebie już dawno zaszło słońce i nieubłaganie zbliżała się pora wyjścia ze świątyni.
Leia ponownie ułożyła się wygodnie na swoim łóżku i opatuliła się kołdrą.
- Dobranoc. Jutro czeka cię dość ciężki trening, jak na twój wiek. Ale obiecuję ci, nie będzie aż tak źle, jak każdy podejrzewa przed pierwszymi ćwiczeniami z Macem Windu. - Tano podniosła się z klęczek, ale Leia chwyciła ją za przegub.
- Ahsoko, proszę, nie idź dzisiaj. Zostań ze mną.
Dziewczyna popatrzyła zdziwiona na swoją podopieczną. Na sto procent nie była zazdrosna o Luksa, ale zdecydowanie ciało Lei ogarnął niepokój, większy niż czuła u niej Ahsoka przez większość dnia, choć dziewczynka starała się to ukrywać.
- Mam złe przeczucia. Czuję, że coś złego się stanie - oświadczyła Skywalker.
Ahsoka położyła się obok niej i kliknęła tylko jeden przycisk w komlinku. Miała umowę z Luksem, że jeśli nie da rady, to nada jeden sygnał. Resztę dnia, a potem nocy, spędziła przytulając swoją bratanicę podczas snu.
Na drugi dzień zjawiła się w gabinecie Luksa.
- Mogę wiedzieć, co cię wczoraj zatrzymało? - zapytał nie odrywając wzroku od datapadu. Cały czas coś przewijał i wpisywał.
- Leia Amidala Skywalker. Miała złe przeczucia - odpowiedziała togrutanka zasiadając w fotelu na przeciwko niego.
- Widząc cię o tej porze w senacie, wnioskuję, że noc była spokojna i coś ją zmyliło - zauważył.
- Nic ją nie zmyliło. Nadal je ma. Nauczyłam się, że dziecko zawsze powie ci prawdę, a ty naucz się, że Jedi, nieważne czy starszy czy młodszy, może się pomylić w przeczuciach, ale przy obu nie można kwestionować zdania "Mam złe przeczucia".
- Rozumiem. Czyli nadal może coś czyhać.
- Dokładnie. Co dziś masz do roboty? - zaciekawiła się.
- Podpisywanie papierków z Onderonu. Prawię kończę. Jeśli możesz, poczekaj na mnie, a potem mamy resztę dnia dla siebie... - zawahał się. - Chyba.
- Do późnego popołudnia mam czas. Potem wracam do świątyni. Wydaje mi się, że znowu Leia mnie poprosi o zostanie. Poza tym, zaczęła coś podejrzewać - wspomniała z uśmiechem.
- A jej brat?
- Nie są zwykłymi bliźniętami. Zachowują się, jakby mieli wspólny mózg.
Przyszła jej do głowy głupia myśl, za którą wstydziła się sama przed sobą. Zabrnęła myślami za daleko mówiąc sobie, iż ma nadzieje, że Lux nie zechce dzieci, jeśli ten związek miałby trwać bardzo długo. Nie widziała siebie w roli matki, miała dość będąc opiekunką. Poza tym, żyła zgodnie z kodeksem Jedi i nie zamierzała tego zmieniać. Pewna odskocznia nie oznaczała podzielenia losu Anakina. Zresztą, on też nie planował potomka, a tym bardziej dwójki na raz. Dziwne wyobrażenie sobie wiadomości "jesteś w ciąży" od droida medycznego sprawiało wrażenie osypywania się gruntu pod jej nogami, a były to TYLKO insynuacje.
Nie zauważyła, jak długo zanurzyła się we własnych myślach, ale siedziała tak cicho, że Lux bardzo szybko poradził sobie z pracą.
- Możemy iść - oświadczył tym samym ściągając Ahoskę z powrotem do świata realnego.
Nadal milczała i utrzymywała to aż do momentu, kiedy nie dotarli do apartamentowców. Kiedy Bonteri zaczął mówić myślała, że odciągnie ją od tego, o czym chciała od rana zapomnieć - o złych przeczuciach Lei.
Niestety.
Obawy nie opuściły jej do końca dnia.
______________________________________
Zadowoleni z rozpiski?! Liczę na ogrom pozytywnych reakcji i na opinie dotyczące rozdziału!
NMBZW!
Suuuper rozdział! Obawiam się, że przeczucia Lei są słuszne...
OdpowiedzUsuńPS
Meeega niespodzianka!!!
Świetny rozdział. I odnoszę wrażenie, że Ahsoka naprawdę będzie w ciąży :O
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!!
OdpowiedzUsuń