poniedziałek, 3 grudnia 2018

Opowieść wigilijna

       Wszyscy mamy wyobrażenia spędzenia świąt rodem z filmów, reklam... ogółem - idealnych.
    Nie da się tego realnie zrobić. Żeby choć trochę przedstawić idealny świąteczny czas, musielibyśmy zostać na jakiś czas sami. Prawda jest taka, że nasze plany niszczą ludzie. Znacie te cytaty o tym, że największe potwory tkwią w nas? To nie jest tak, że diabeł i anioł siedzą nam na ramionach - diabeł po lewej, no bo lewa źle się kojarzy, a anioł stróż po prawej, bo "prawo" to prawość, prawda, więc dobro. Większość osób na pytanie, która strona jest waszą ulubioną? Bez żadnych szczegółów.
       Nie patrzcie w następne zdania i wybierzcie stronę. Tu i teraz.
      Prawa, nie? Bo dobrze się kojarzy, bo z automatu. Ja wam teraz mówię "Idźcie w lewo" co pomyślicie? Niechęć. Bo lepiej w prawo, bo lewa może zgubić, bo lewo to zło.
       Ja do szóstego roku życia lubiłam prawo. Nie wiem czemu. Jestem praworęczna, bo prawy dobrze się kojarzy. Nagle poczułam, że lewa jest zaniedbana. Czemu każdy wybiera prawą stroną? W jednym momencie wybrałam stronę lewą i tak już zostało. Z perspektywy czasu twierdzę, że podświadomie przygotowałam się do dalszego życia. Po lewej stronie stoi ten mały diabełek. Ja wybieram jego. Nie dlatego, że jestem niewierząca. Bo jestem odważna i chcę zmierzyć się ze złem. Raz wiem w co się pakuję, ale tylko dlatego, żeby przyniosło to dobre skutki i powiem aniołowi "Widzisz? Dałam radę", jeszcze czasem wchodzę w bagno kompletnie nieprzygotowana i narażam się na porażki. Ale wtedy jestem bliżej dobra.
       Niewielu ma takie refleksje.
       Bohaterowie opowieści wigilijnej też nie.
       STÓJ!
       Nie kopiuje, nie robię według schematu Scrooge'a. Robię coś na styl, ale to nie jest duch, który każe nam się zmienić. To zupełnie co innego. Już w tym momencie przedstawiłam mój cel - abyście wszyscy zdali sobie sprawę, w jakim świecie żyjemy, co nas spotyka i z czym mamy się mierzyć. Żebyśmy naprawdę zmusili się do refleksji.
        To nie jest tak, że nagle wam przyjdzie jakiś duch, kobieta czy Yoda jako duszek. Albo Qui-Gon jako duch Mocy. Szczerze powiedziawszy, teraz wpadłam na to gdybanie, ale wydaje się to świetnym pomysłem. Ale nie o tym mowa. Po co ktoś, czy jakaś zmora zza światów ma nam pokazać kim jesteśmy?
       My sami mamy siebie znać.
       To nasze życie, nikt inny go za nas nie przeżyje. Chwile, które doceniamy, tak piękne jak święta bożego narodzenia, są powodem do napisania pewnej ciekawszej historii w dziejach naszego życia.
       Więc zacznijmy opowieść.
       Mistrzu Yoda, mam nadzieję, że jesteś gotowy.
       Wesołych Świąt!
_________________________________________
Wstawiam o 23:10, zapomniałam kompletnie, trzy godziny na sprawdzian z matmy się uczyłam, trzymajcie kciuki! Dziś - przedsmak, prolog, jakkolwiek to nazwiecie, jutro skoryguję spis treści.
Mam nadzieję, że się podoba, czekam na opinię, do zobaczenia w środę!

NMBZW

2 komentarze:

  1. Wooow! Mega mi się poboba. Bardzo lubię twój styl pisania i tego że nie boisz się pokazać siebie. Mega!

    OdpowiedzUsuń
  2. Głębokie przemyślenia, ale to dobrze. Podoba mi się Czekam na kontynuację! ♥

    OdpowiedzUsuń