[Piąty rok odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Świątynia Jedi, północ czasu standardowego]
O dziwo lądowanie na Coruscant nie było wcale takie trudne. Bardzo szybko uzyskali zgodę, więc cały plan na pewno w jakimś stopniu się uda, a co do osiągnięcia zamierzonego celu, nie wszystko zdawało się wykonalne, pomimo że Kabar osobiście chciał załatwić tę misję. Nie zamierzał odpuścić Anakinowi Skywalkerowi tej zniewagi. Jeżeli ten głupiec sądził, że zdoła wraz z tą twi'lekańską larwą uciec przed śmiercią z rąk Zygerri, to bardzo się pomylił. Kabar przysiągł sobie, że własną ręką zabije bachory senator Amidali. I ją samą.
- Panie, nie żebym kwestionował twoje zdolności, ale czy jesteś pewny, że uda nam się wtargnąć do świątyni? Jeszcze nikomu się nie udało, prócz tego zamachu... - zaczął jeden z jego kompanów. Jeżeli tak można było go nazwać. Był podwładnym Kabara i jak każdy żołnierz zygerriańskiego wojska nie wykazywał większej inteligencji.
- Wtargnę tam po prostu. Mam gdzieś strażników. Dorwę dwójkę szczylów na oczach Skywalkera. A z tą niebieską dziewką zajmę się potem - odpowiedział hardo. Jego ton głosu wyraźnie dawał do zrozumienia, że Kabar nie chciał słyszeć słów oznaczających choć cień wątpliwości co do powodzenia planu.
Jasne, będzie miał na głowie całą bandę Jedi i samego Skywalkera zanoszącego się wściekłością, na jaką nie powinien się zdobywać w roli Rycerza Jedi. W sumie, to nie ma większego znaczenia, nawet jeśli Anakin przebije jego ciało mieczem, to nie przywróci tym życia swojej rodzinie. Kabar umrze ze świadomością, że znęcał się na tylu byłych niewolnikach na ilu zdążył, a do całej bandy napatoczył się jeden z potężniejszych obrońców pokoju, bohater Republiki. Miód na serce Zygerrian i wszystkich wrogów Zakonu Jedi, nawet resztki Konfederacji Niezależnych Systemów.
Kabar zaparkował w jednej z uliczek niedaleko świątyni Jedi. Zamierzał udać się do domu Jedi wtargnąć tam z bronią. Mieli mało czasu, a wypadałoby znaleźć jak najszybciej sypialnie, choć jeśli przyczynią się do krytycznej sytuacji, będą mogli pójść do punktu zbiórki i tam wycelować broń.
Wbiegli po schodach Świątyni Jedi i jak najszybciej mijali filary, aby dostać się do środka. Napotkali dwoje strażników, którzy po chwili padli od strzałów dwóch podwładnych Kabarowi zygerrian.
- Zaraz zacznie się chaos - powiedział bardziej do siebie niż do swoich żołnierzy. - Gdzie mogą znajdować się sypialnie...
Skierowali się w lewo na najbliższe schody i pognali w dół kierując się instynktem. Kabar widział jakieś małe okna - z niektórych wydobywało się światło. Nie był jedyną osobą w galaktyce, która wiedziała, że Jedi żyli we wszelkim wyrzeczeniu, więc raczej nie mieli więcej niż jednego okna w swoich kwaterach prywatnych... jeśli tak to można nazwać wśród obrońców pokoju.
Kabar się nie mylił. Zeszli pięć pięter w dół i trafili na korytarz pełen drzwi. Z pokoju wyszedł mały chłopiec. Wyglądał na około siedem lat. Tak więc trafili na kwatery dzieci.
Doskonale.
Podniosła się gwałtownie z łóżka. Nie myśląc wiele wybiegła ze swojej kwatery. Postanowiła zaufać Mocy i pozwoliła jej się prowadzić aż do kwater młodzików. Czuła obcą obecność w murach domu Jedi i nie wróżyło to nic dobrego. Wcisnęła na wszelki wypadek przycisk komlinku. Aż wstyd było jej przyznać, ale zrobiła to z powodu niedawnych niedopatrzeń Rady, co mogło skończył się bardzo źle. Nie miała pewności, czy starsi Jedi też dostali te same sygnały, co ona.
Kiedy dotarła na odpowiednie piętro zauważyła zygerrian.
- Wychodził, dzieci Skywalker! - wrzeszczał jeden.
- Ej! Najpierw zmierz się ze mną! - zwróciła jego uwagę.
Zygerrian odwrócił się, spojrzał na nią i obdarzył ohydnym chytrym uśmieszkiem.
- Togrutanka. Panowie, kto by pomyślał! Przylecieliśmy w zemście, a zyskamy kolejnego niewolnika. Do tego nadaje się twoja rasa, obrzydliwa dziewucho - wysyczał.
Tano włączyła swoje miecze świetlne i ruszyła na niego. On zaczął strzelać, a ona sprawnie odbijała wiązki . Ktoś z tyłu obezwładnił Mocą dwóch kompanów. Ahsoka odcięła lufy dwóch blasterów śmiałka, który chciał ją przerobić na służbę. Wyciągnęła przed siebie swoje shoto celując w gardło przeciwnika, żeby go wystraszyć. Zygerrianin.
- To koniec - oświadczyła mu.
- Czego tu szukacie? - Zapytał groźnie Mace Windu. - Gadaj - wymusił.
- Zemsty - wydyszał. - Jestem Kabar. Więziłem Anakina Skywalkera. Uciekł mi i ośmieszył. Zwiał dzień przed egzekucją! Rozumiesz to?! Wiesz, jak się czułem popadając w niełaskę mojego pana? Byłem najbardziej zdeterminowany, zwłaszcza do wyłapania byłych niewolników. Mieć w swoich lochach jednego z najlepszych Jedi. Poza tym, cały czas, przez te trzy lata robił ze mnie idiotę. Jego dzieci... zabicie byłyby nie tylko osobistymi porachunkami, ale też osłabieniem dla waszych szeregów. Sam fakt, że się tu włamaliśmy już was oczerniło.
- Nikt się nie dowie - obiecał Windu.
Ahsoka popatrzyła na Koruna zdezorientowana. Uważała, że to nie w porządku, aby robić z siebie doskonałych po tym, co się stało. Rozumiała ratowanie honoru Zakonu Jedi, ale nie Rada nie powinna robić z siebie doskonałych. Moc nie zawsze im sprzyjała, byli istotami żyjącymi mającymi własny rozum wspomagany pewną siłą - nie doskonałymi superbohaterami.
- Jesteście zatrzymani pod zarzutem zamachu na życie. Módl się, żeby powrót Anakina trochę potrwał, bo nie wiem, jak zareaguje na to, że ktoś chciał skrzywdzić jego dzieci - wtrąciła Ahsoka.
- I żonę - zauważył Kabar.
- Padme Amidali nie ma na Coruscant. Wytoczy ci niezły proces.
_____________________________________
Ja jestem ogółem debilem z matmy, nie wie czy to magia świąt, czy modlitwy działały, czy się nauczyłam - a może jedno wielkie combo tego wszystkiego. Dostałam 4 z matmy ze sprawdzianu. Ostatni raz dostałam tak dobre oceny ze sprawdzianu w podstawówce, dwie piątki - jedną z procentów (kocham procenty), a drugą z liczb dziesiętnych. Potem już nigdy.
Moja reakcja: krzyk i płacz
NMBZW!
Kabar zaparkował w jednej z uliczek niedaleko świątyni Jedi. Zamierzał udać się do domu Jedi wtargnąć tam z bronią. Mieli mało czasu, a wypadałoby znaleźć jak najszybciej sypialnie, choć jeśli przyczynią się do krytycznej sytuacji, będą mogli pójść do punktu zbiórki i tam wycelować broń.
Wbiegli po schodach Świątyni Jedi i jak najszybciej mijali filary, aby dostać się do środka. Napotkali dwoje strażników, którzy po chwili padli od strzałów dwóch podwładnych Kabarowi zygerrian.
- Zaraz zacznie się chaos - powiedział bardziej do siebie niż do swoich żołnierzy. - Gdzie mogą znajdować się sypialnie...
Skierowali się w lewo na najbliższe schody i pognali w dół kierując się instynktem. Kabar widział jakieś małe okna - z niektórych wydobywało się światło. Nie był jedyną osobą w galaktyce, która wiedziała, że Jedi żyli we wszelkim wyrzeczeniu, więc raczej nie mieli więcej niż jednego okna w swoich kwaterach prywatnych... jeśli tak to można nazwać wśród obrońców pokoju.
Kabar się nie mylił. Zeszli pięć pięter w dół i trafili na korytarz pełen drzwi. Z pokoju wyszedł mały chłopiec. Wyglądał na około siedem lat. Tak więc trafili na kwatery dzieci.
Doskonale.
~~Ahsoka Tano~~
Podniosła się gwałtownie z łóżka. Nie myśląc wiele wybiegła ze swojej kwatery. Postanowiła zaufać Mocy i pozwoliła jej się prowadzić aż do kwater młodzików. Czuła obcą obecność w murach domu Jedi i nie wróżyło to nic dobrego. Wcisnęła na wszelki wypadek przycisk komlinku. Aż wstyd było jej przyznać, ale zrobiła to z powodu niedawnych niedopatrzeń Rady, co mogło skończył się bardzo źle. Nie miała pewności, czy starsi Jedi też dostali te same sygnały, co ona.
Kiedy dotarła na odpowiednie piętro zauważyła zygerrian.
- Wychodził, dzieci Skywalker! - wrzeszczał jeden.
- Ej! Najpierw zmierz się ze mną! - zwróciła jego uwagę.
Zygerrian odwrócił się, spojrzał na nią i obdarzył ohydnym chytrym uśmieszkiem.
- Togrutanka. Panowie, kto by pomyślał! Przylecieliśmy w zemście, a zyskamy kolejnego niewolnika. Do tego nadaje się twoja rasa, obrzydliwa dziewucho - wysyczał.
Tano włączyła swoje miecze świetlne i ruszyła na niego. On zaczął strzelać, a ona sprawnie odbijała wiązki . Ktoś z tyłu obezwładnił Mocą dwóch kompanów. Ahsoka odcięła lufy dwóch blasterów śmiałka, który chciał ją przerobić na służbę. Wyciągnęła przed siebie swoje shoto celując w gardło przeciwnika, żeby go wystraszyć. Zygerrianin.
- To koniec - oświadczyła mu.
- Czego tu szukacie? - Zapytał groźnie Mace Windu. - Gadaj - wymusił.
- Zemsty - wydyszał. - Jestem Kabar. Więziłem Anakina Skywalkera. Uciekł mi i ośmieszył. Zwiał dzień przed egzekucją! Rozumiesz to?! Wiesz, jak się czułem popadając w niełaskę mojego pana? Byłem najbardziej zdeterminowany, zwłaszcza do wyłapania byłych niewolników. Mieć w swoich lochach jednego z najlepszych Jedi. Poza tym, cały czas, przez te trzy lata robił ze mnie idiotę. Jego dzieci... zabicie byłyby nie tylko osobistymi porachunkami, ale też osłabieniem dla waszych szeregów. Sam fakt, że się tu włamaliśmy już was oczerniło.
- Nikt się nie dowie - obiecał Windu.
Ahsoka popatrzyła na Koruna zdezorientowana. Uważała, że to nie w porządku, aby robić z siebie doskonałych po tym, co się stało. Rozumiała ratowanie honoru Zakonu Jedi, ale nie Rada nie powinna robić z siebie doskonałych. Moc nie zawsze im sprzyjała, byli istotami żyjącymi mającymi własny rozum wspomagany pewną siłą - nie doskonałymi superbohaterami.
- Jesteście zatrzymani pod zarzutem zamachu na życie. Módl się, żeby powrót Anakina trochę potrwał, bo nie wiem, jak zareaguje na to, że ktoś chciał skrzywdzić jego dzieci - wtrąciła Ahsoka.
- I żonę - zauważył Kabar.
- Padme Amidali nie ma na Coruscant. Wytoczy ci niezły proces.
_____________________________________
Ja jestem ogółem debilem z matmy, nie wie czy to magia świąt, czy modlitwy działały, czy się nauczyłam - a może jedno wielkie combo tego wszystkiego. Dostałam 4 z matmy ze sprawdzianu. Ostatni raz dostałam tak dobre oceny ze sprawdzianu w podstawówce, dwie piątki - jedną z procentów (kocham procenty), a drugą z liczb dziesiętnych. Potem już nigdy.
Moja reakcja: krzyk i płacz
NMBZW!
Meeega rozdział! Uwielbiam momenty akcji i grozy oraz tą niepewność kiedy nie wiesz co się stanie!
OdpowiedzUsuńPS
Też kocham procenty!
💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗😍 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗😘 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗 💗
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło. Ale w sumie można było się tego spodziewać. Wiele rzeczy na to wskazywało xD
OdpowiedzUsuńCóż, w końcu trochę więcej akcji, takiego niepokojącego zaskoczenia. Tego ostatniego trochę mi ostatnio brakowało.
Oczywiście rozdział jest super :D